Byłam spokojną i wesołą dziewczynką, dopóki nie skończyłam 13 lat. Wtedy to się zaczeło. Kiedy tylko zostawałam sam na sam z ojcem, zaczynał mnie obmacywać, wkładał ręce pod ubranie.
Gdy skończyłam 14 lat, nie było to już tylko obmacywanie, szedł na całość. Gwałcił mnie przy każdej okazji, gdy był ze mną sam na sam. Gdy mama wyjeżdzała, robił to co noc. Nie mogłam o tym nikomu powiedzieć, bo się bałam. Zastraszał mnie. Przez całe wakacje mieszkaliśmy w domkach, ja musiałam spać z ojcem, bo mama spała z moimi małymi siostrami. Robił to co noc, czasami udawało mi się udać, że mocno śpię albo że mam okres, choć to nie zawsze skutkowało, bo zaczął sprawdzać, czy mówię prawdę. Ale na drugi dzień wyżywał się na mnie, krzyczał bez powodu, że ja nic nie robię, nic nie umiem itp.
Robił ze mnie dziwkę, bo jak mi trzeba było pieniądzy, to najpierm musiał mnie zgwałcić. Wyzywał mnie od k***, nieraz dostałam po twarzy od niego za to, że uciekłam z domu, nieraz musiałam nocować na polu. Nie mogłam nigdzie wychodzić. Jak już gdzieś szłam, to na 20.00 musiałam być z powrotem, a gdy przyszłam minutę póżniej, dzrzwi miałam zamknięte. Nie dawałam sobie z tym rady, moja psychika była coraz bardziej zjechana. I gdyby nie Piotrek, już by pewnie mnie nie było na tym świecie.
Trwało to wszystko 5 lat. Gdy tylko skończyłam 18 lat, wyprowadziłam się do chłopaka. Piotrek był pierwszą osobą, której o tym powiedziałam. Bratu wyznałam wszystko dopiero miesiąc temu, jak za dużo wypiłam.
Kto choć raz to przeżył, wie, że chociaż chce się o tym zapomnieć, to się nie da. Choć nie myśli się o tym, to i tak to wraca. Tak już będzie do końca.
Dziękuję mojemu kochanemu mężulkowi, że mnie stamtąd zabrał i że mnie kocha.