Warszawski Szpital im. Świętej Rodziny znalazł się na cenzurowanym po publikacji artykułu, który ujawnił dramatyczne historie dwóch pacjentek – Ewy i Eweliny. Kobiety, które zdecydowały się na płatną opiekę indywidualną prowadzoną przez jedną z położnych, oskarżają placówkę o poważne zaniedbania i nadużycia. Onet przytacza tragiczne wydarzenia, do jakich miało dojść w znanej warszawskiej placówce.
Zobacz także: Zwrócili uwagę sąsiadowi. W odwecie zniszczył im samochód. „Byliśmy w szoku”
Z relacji kobiet wynika, że podczas porodu doświadczyły brutalnych badań bez ich zgody, nacięcia krocza bez znieczulenia, zastraszania oraz stosowania manewru Kristellera (naciskanie łokciem na brzuch), który jest kontrowersyjny i potencjalnie niebezpieczny. Pacjentki skarżą się również na ignorowanie ich planów porodowych oraz brak wsparcia emocjonalnego.
Ewa opowiada, że po porodzie doznała poważnych urazów, straciła przytomność, a pomoc medyczna była chaotyczna i opóźniona. Z kolei Ewelina podkreśla przedmiotowe traktowanie, które – jak twierdzi – było dalekie od standardów opieki, jakie obiecywała placówka.
W tle tych wydarzeń pojawiają się również zarzuty dotyczące relacji położnej z młodymi adeptkami zawodu. Studentki położnictwa opisują przypadki przemocy słownej i upokorzeń, których miały doświadczyć ze strony tej samej położnej. Jedna z nich wspomina sytuację, w której została publicznie wyśmiana i obrażona podczas zajęć.
Pacjentki, szukając sprawiedliwości, skierowały skargi do szpitala, Rzecznika Praw Pacjenta oraz izby pielęgniarek. Współpracowały również z Fundacją Rodzić po Ludzku. Szpital poinformował, że położna nie przyjmuje już porodów, jednak według pacjentek nadal pracuje w placówce, choć nie na oddziale porodowym.
Zobacz także: Patrycja starała się o dziecko 11 lat. „Ciąża po in vitro jest dziwna”
W odpowiedzi na skargi szpital powołuje się na poprawność dokumentacji medycznej i zapewnia, że nie stwierdzono uchybień ani naruszenia standardów. Tymczasem pacjentki twierdzą, że dokumentacja nie odzwierciedla rzeczywistego przebiegu wydarzeń. Podkreślają także nieskuteczność systemu skarg i nadzoru nad personelem.
Cała sytuacja zwraca uwagę na szersze problemy systemowe w polskiej opiece okołoporodowej, takie jak przeciążenie personelu, brak przejrzystości w rozpatrywaniu skarg oraz formalne podejście do oceny jakości opieki, w którym dokumentacja medyczna jest traktowana jako kluczowy dowód, często ignorując doświadczenia pacjentek.
Więcej przeczytasz tutaj.