Ostatnio coraz częściej słyszę wokół siebie głosy kobiet, które otwarcie mówią, że nie chcą mieć dzieci. Szanuję każdą decyzję, która wypływa z osobistych przekonań, a jednak wciąż nie do końca rozumiem to podejście.
Ja od najmłodszych lat marzyłam o byciu mamą. Wydawało mi się, że chęć posiadania dzieci to naturalny etap, który każda kobieta prędzej czy później zaczyna rozważać. Widok uśmiechniętego dziecka czy perspektywa wychowywania małego człowieka, który wnosi w życie radość i miłość, zawsze wydawały mi się czymś pięknym. Rozumiem, że macierzyństwo nie jest łatwe i wiąże się z ogromnymi wyzwaniami, ale to właśnie te wyzwania, podobnie jak sukcesy, tworzą wyjątkową więź między rodzicem a dzieckiem.
Zobacz także: LIST: „Nie chcę mieć dzieci, ale boję się, że kiedyś będę tego żałować”
Kiedy słyszę argumenty moich koleżanek, które nie chcą mieć dzieci, zauważam, że patrzymy na świat zupełnie inaczej. Niektóre z nich mówią o tym, że chcą w pełni poświęcić się swojej karierze, podróżować po świecie, realizować swoje pasje i żyć bez zobowiązań. Rozumiem, że wolność i niezależność są dla nich priorytetem, ale czy naprawdę dziecko musiałoby je ograniczać? W końcu wiele osób udowadnia, że można łączyć rodzicielstwo z rozwojem osobistym.
Często słyszę, że świat nie jest odpowiednim miejscem do wychowywania dzieci. Wojny, kryzysy ekologiczne, nierówności. Zgadzam się, że współczesne czasy są pełne wyzwań. Ale czy to nie właśnie nasze dzieci będą miały szansę zmieniać świat na lepsze? Wychowanie świadomego, pełnego empatii człowieka może przecież przynieść coś dobrego dla przyszłych pokoleń.
Chociaż nie rozumiem w pełni decyzji moich koleżanek, staram się zrozumieć ich punkt widzenia i szanuję prawo do wyboru. Ja mimo wszystko nadal wierzę, że posiadanie dziecka to nie tylko wyzwanie, ale także jedno z największych źródeł sensu w życiu.
Pozdrawiam serdecznie,
Asia