Jak zazwyczaj brzmią nekrologi? Poważnie i dostojnie. Ale nie w przypadku informacji o śmierci Roberta Adolpha Boehma. Chodzi o żartobliwą, ironiczną wiadomość, której autorem jest najmłodszy syn zmarłego 74-latka. Jego słowa szybko stały się viralem w Sieci.
Przeczytaj też: Jeśli TAK traktujesz swoje dziecko, psychiatra ma Ci coś do powiedzenia...
Zamiast klasycznej informacji o śmierci ojca, jego syn napisał wiadomość w prześmiewczym tonie. I to wystarczyło, by nekrolog stał się hitem w Sieci. Jak zaczęła się wspomniana wiadomość?
Wymamrotał swoje ostatnie niezrozumiałe i prawdopodobnie niepotrzebne przekleństwo na krótko przed potknięciem się i uderzeniem w głowę – czytamy.
Charles Boehm, bo to on jest autorem wiadomości, wspomina dalej „talenty” ojca. Mężczyzna napisał, że jego rodzic dwukrotnie przypadkowo przestrzelił deskę rozdzielczą w swoim samochodzie, a jego matka czuła się bezpieczniej w wietnamskiej dżungli niż w domu… Poza tym kochał on harmonijki, które później chętnie oddawał wnukom, by te mogły być głośne podczas długich podróży samochodem.
Robert był podobno również lokalną „ikoną mody”. Szerokie koszule i spodnie, oryginalne nakrycia głowy i skórzane kurtki „vintage” były charakterystyczne dla jego stylu.
Wszyscy zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby pogodzić się z wybrykami Roberta, ale teraz jest on już problemem Boga. Nikt nie powie: szkoda, że go nie znałem – zakończył syn, podając przy okazji szczegóły pogrzebu.
Co o tym sądzisz?
Przeczytaj też: Ksiądz wyjawił, ilu wiernych pojawiło się na mszy. Sytuacja wygląda nieciekawie...