Pochodząca z Wielkiej Brytanii para była świeżo po ślubie. Swój miesiąc miodowy zdecydowali się spędzić na Majorce. Finał był tragiczny. Zostali znalezieni przytuleni w wynajętym apartamencie. Mężczyzna już nie żył, kobieta była nieprzytomna.
Zobacz także: 28-letnia Brytyjka nie żyje. Wcześniej poddała się zabiegowi w Turcji
Do tej strasznej historii dotarł portal kobieta.gazeta.pl. Para pochodząca z Wielkiej Brytanii, 40-letni Jamie Carsi i 39-letnia Mary Somerville, zdecydowali się wybrać na Majorkę, aby tam spędzić miesiąc miodowy. Ich urlop zaczął się 3 maja, a ślub wzięli dwa tygodnie wcześniej. Na wyspie wynajęli wiejską posiadłość w Casa Mesquida. 6 maja byli umówieni z przyjaciółmi na spotkanie, jednak nigdy się na nim nie pojawili. Powód przeraża. Ich znajomi byli zaniepokojeni brakiem kontaktu i powiadomili policję. Kiedy funkcjonariusze udali się do wynajmowanej przez nowożeńców posiadłości, zastali ich leżących przytulonych w łóżku – mężczyzna był już martwy, a kobieta nieprzytomna. Mary w ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala. Rzecznik policji na Majorce cytowany przez „The Guardian” wyjaśnił:
Wszystko wskazuje na to, że wypadek był spowodowany nieprawidłowym działaniem lodówki gazowej, która doprowadziła do wycieku tlenku węgla. Mężczyzna został znaleziony martwy, a kobieta nieprzytomna w sobotę rano. (…) Wygląda na to, że był to wypadek domowy.
Przyjaciele mężczyzny wspominają go jako pogodnego człowieka i nadal nie mogą pogodzić się z jego odejściem. „Odszedłeś od nas o wiele za wcześnie” – napisała w poście opublikowanym na Instagramie jedna ze znajomych Jamiego.
Zobacz także: Katastrofalna wizja Krzysztofa Jackowskiego na maj. Zdradził, co się wydarzy