Nekropolie nie należą do najprzyjemniejszych miejsc na świecie. Jednoznacznie kojarzą się z przemijaniem, śmiercią, żałobą i stratą. Pamięć o bliskich wymaga jednak, byśmy je odwiedzali.
Niektóre groby skrywają wiele makabrycznych tajemnic. Jedną z nich jest ta dotycząca cmentarza ewangelicko-augsburskiego w Warszawie, którą przypomniał serwis planeta.pl.
Zobacz także: Co wydarzy się we wrześniu 2022? Mroczna wizja Krzysztofa Jackowskiego
Nagrobek 33-letniej Anny Reginy Kilemann od wieków wzbudza wiele teorii spiskowych. Wszystko z powodu pękniętej płyty grobowej, z której wyłania się kobieca postać i małe dziecko.
- Taki wizerunek wiąże się z legendą miejską, którą opisano w „Kurierze warszawskim”. Jedna z wersji głosiła, że Kilemann została przypadkowo pochowana żywcem w roku 1793, tak naprawdę znajdując się w letargu. Według tej wersji przekonał się o tym mąż kobiety, który nie wierzył w śmierć ukochanej i kazał otworzyć jej trumnę – czytamy na serwisie.
Inna z wersji głosiła, że krzyki i zawodzenie pochowanej żywcem Anny usłyszał grabarz. To on miał wezwać rodzinę, ale po wykopaniu i otworzeniu trumny okazało się, że zarówno Kilemann, jak i jej dziecko już nie żyją.
- Warto dodać, że istnieje również takie zjawisko, jak poród pośmiertny. Polega on na wypchnięciu płodu i wynicowaniu macicy w zwłokach ciężarnej kobiety, spowodowanym na skutek ciśnienia w jamie brzusznej wywołanego nagromadzeniem się gazów gnilnych. Być może to tak naprawdę przytrafiło się Kilemannowej – podsumowuje planeta.pl.
Zobacz także: Kiedy nastąpi koniec świata? „Przetrwają tylko mewy, karaluchy i szczury”
Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie.
Więcej szczegółów w naszej