Od 24 lutego trwa wojna w Ukrainie. Armia rosyjska bombarduje nie tylko ośrodki wojskowe, ale także przedszkola, szpitale i osiedla mieszkaniowe. Z powodu konfliktu śmierć poniosło wielu cywilów, a setki tysięcy uciekają z ojczyzny. Dzisiaj nad ranem pojawiły się kolejne niepokojące wieści, tym razem dotyczące ataku Rosjan na Zaporską Elektrownię Jądrową, największą w Europie elektrownię atomową.
- Burmistrz Enerhodaru Dmitrij Orłow tuż po północy przekazał, że walki trwały godzinę i posiada informacje o ofiarach. Strzelanina zakończyła się o godz. 3. W wyniku ostrzału doszło do pożaru, który został ugaszony dopiero po godzinie 6 – podaje wprost.pl.
Brak natychmiastowej reakcji ukraińskich strażaków spowodowany był ostrzałem ze strony armii rosyjskiej.
Pożar wyglądał na duży, więc od razu pojawiły się obawy o uszkodzenie reaktora. - Gdyby doszło do skażenia, to katastrofa byłaby kilka razy większa, niż w Czarnobylu. Burmistrz Enerhodaru podkreślił, że ostrzał był celowy, a mimo ugaszenia pożaru sytuacja nadal jest trudna – wyjaśnia serwis.
Zobacz także: Jak czytać cyrylicę i porozumieć się z Ukraińcami? Ten poradnik bije rekordy popularności w Sieci
Po ataku na elektrownię komunikat zamieściła Państwowa Agencja Atomistyki: „Nie ma uszkodzeń systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w związku z ostrzałem artyleryjskim – informuje ukraiński dozór jądrowy. Na terenie elektrowni nie odnotowano wzrostu poziomu promieniowania. Sytuacja radiacyjna w Polsce pozostaje w normie”.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział do przywódców innych państw: „Europa musi się obudzić. Nie pozwólcie, by zginęła w wyniku katastrofy nuklearnej”.