Dress code obowiązujący w niektórych miejscach pracy nie zawsze idzie w parze z wygodą. Najlepszym przykładem są linie lotnicze, które wymagają od stewardes, aby nosiły obcisłe spódnice i buty na obcasie. Ostatnio pewien ukraiński przewoźnik postanowił wprowadzić w tej kwestii przełomowe zmiany.
Zobacz również: Rewolucja w uniformach stewardes. Obcisłe mundurki zastąpiły wygodne i nowoczesne stroje
Pracownicy, którzy chcą czuć się wygodnie i komfortowo w miejscu pracy nierzadko spotykają się z negatywnymi konsekwencjami. Tak stało się w przypadku pracownicy wrocławskiego kasyna. Kobieta została zwolniona, ponieważ nie nosiła makijażu i nie chciała zakładać butów na wysokich obcasie. Teraz pozywa byłego pracodawcę.
Fot. iStock
Pani Marta Radczyc była krupierką w Casinos Poland we Wrocławiu, gdzie przepracowała półtora roku. W rozmowie z mediami przekonuje, że powodem zwolnienia była jej niechęć do malowania się oraz dyskryminacja ze względu na płeć.
Nie malowałam się, nie nosiłam wysokich butów i nie malowałam paznokci. Myślałam, że jeśli odpowiednio długo poczekam, przyzwyczaję szefów do zmiany utartych standardów
- mówiła była krupierka, cytowana przez “Gazetę Wrocławską”.
Gdy pewnego dnia pani Marta zmieniła wysokie szpilki na płaskie obuwie zwrócono jej uwagę, że to niezgodne z regulaminem. Krupierka wyznała, że chciałaby zakładać do pracy męski uniform i nosić do niego wygodne, sportowe buty. Niedługo potem otrzymała wypowiedzenie.
Argumentowano je tym, że jest pandemia i ograniczają liczbę pracowników, co okazało się nieprawdą, bo chwilę wcześniej zatrudniono trzy osoby do zespołu. Co więcej, powiedziano mi, że jestem najgorszym pracownikiem w kasynie, choć wcześniej nie dostawałam uwag na temat wykonywanych przeze mnie obowiązków
- powiedziała pani Marta.
Krupierka postanowiła pozwać byłego pracodawcę. Proces ruszył 9 sierpnia. Na pierwszej rozprawie przesłuchiwany był m.in. dyrektor kasyna Witold Płóciniczak, który przekonywał, że kobieta nie była dobrą pracownicą. Jak donosi “Gazeta Wyborcza”, mężczyzna ocenił pracę pani Marty na 6,5 w skali do 10. Dodał, że słabiej niż inni radziła sobie z szybkością obsługiwania gier, liczeniem i przeliczaniem wartości żetonów, czy wydawaniem kart do gry.
Jednak dyrektor sam stwierdził, że bezpośrednim powodem zwolnienia krupierki był fakt, że "nie chciała stosować się do zasad ubioru i wyglądu, jaki mamy przyjęty w firmie".
Nie stosowała makijażu, lakieru na paznokciach. Sposób upięcia włosów też powodował, że przeszkadzały
- zeznał kierownik firmy.
Mężczyzna przyznał, że pani Marta przeważnie nosiła buty na obcasie w miejscu pracy.
Najczęściej je miała. Zdarzyło się tak jednego dnia, na krótki okres przed wypowiedzeniem umowy powódce, że w trakcie dnia pracy na jednej z przerw założyła obuwie, które fasonem nie pasowało do spódnicy. Buty z czarnej skóry, niskie, masywne o męskim fasonie. To była jednorazowa sytuacja.
Podczas rozprawy krupierka spytała dyrektora kasyna o różne wymagania dotyczące ubioru i wyglądu dla kobiet i dla mężczyzn.
Mężczyzna nie nosi makijażu, ale musi mieć wypielęgnowaną twarz, musi być ogolony, a jak nieogolony, to musi mieć wypielęgnowany zarost, każdy ma swój sposób, żeby wyglądać dobrze
- odpowiedział Płóciniczak, po czym dodał:
Jest przyjęte, że kobiety dobrze wyglądają w makijażu, szczególnie w sztucznym świetle.
Co sądzicie o tej sprawie?
Zobacz również: Szkoła przerobiła zdjęcia uczennic, aby wyglądały „skromniej”. „Poczułam, że padłam ofiarą seksualizacji”