25 września obchodziliśmy hucznie Dzień Szpilek. Wszystko za sprawą inicjatywy ekskluzywnego, warszawskiego butiku Moliera 2. Choć do tej pory salon kojarzył się kobietom raczej z kontrowersyjnymi hasłami na obszernych billboardach, to jednak chętnie wzięły one udział w zorganizowanej przez niego akcji charytatywnej.
Zobacz również: „Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny”. O co chodzi w tym kontrowersyjnym billboardzie?
Aż ciężko było nie pójść w ślady gwiazd z Instagrama oraz koleżanek z Facebooka, które wrzucały do sieci swoje piękne buty. To w końcu dobra okazja, aby pod przykrywką pomagania innym opublikować też fotkę w szpilkach...
Czy jednak z logicznego punktu widzenia oznaczanie zdjęć specjalnym hasztagiem nawiązującym do asortymentu oraz adresem sklepu nie było zwykłym chwytem marketingowym albo ocieplaniem wizerunku? I czy faktycznie firma zamierzała przeznaczyć tak dużą kwotę na cele charytatywne, czy popularność akcji przerosła ich oczekiwania?
Po zakończeniu święta w sieci pojawiło się sporo sceptycznych komentarzy. Postanowił odnieść się do nich sam menadżer butiku.
Kochani! Wspólnie z @moliera2 uczestniczę w akcji, w której wspieramy Fundację Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową. Każde dodane zdjęcie w szpilkach i #dzienszpilek to 2 zł dla małych pacjentów 🙏🏼❤️
- opublikowała na swoim Instagramie Małgorzata Kożuchowska. Mnóstwo gwiazd ze świata show-biznesu wzięło udział w charytatywnej akcji i ochoczo celebrowało ten dzień.
Wkrótce w social mediach pojawiły się tysiące zdjęć kobiet w butach na obcasach. Niektóre przedstawiały ich sylwetki, a na innych prezentowały się wyłącznie piękne szpilki, oczywiście oznaczone hasztagiem #Dzieńszpilek. Oznaczało to, że za każde wstawione zdjęcie Moliera 2 miało przekazać 2 zł na rzecz fundacji.
Była to bardziej chęć pomocy czy może jednak zwrócenia uwagi na ekskluzywny butik? W porównaniu z symboliczną kwotą dwóch złotych, ceny ich butów zwalają z nóg. Nie każdy może pozwolić sobie na taki luksus.
Przede wszystkim żenujące jest to, że z pary szpilek, które kosztują kilkadziesiąt tysięcy złotych, jak zresztą każda rzecz w tym sklepie, ten chełpi się przekazaniem 2 zł z każdej pary... 2 złotych, nawet nie 20, tylko 2
- podsumowała Tamara Arciuch, jak cytuje plejada.pl.
Co więcej, po zakończeniu inicjatywy pojawiło się wiele głosów twierdzących, że na sukcesie firmy mocno stracą jej pracownicy. O skandalicznych praktykach sklepu wypowiedział się profil Vogule Poland. Kanał nagłośnił sprawę wiadomości, jaką otrzymał od jednej z obserwatorek.
Internautka przekazała w niej, że zgromadzenie tak dużej kwoty spotkało się z oburzeniem zarządu firmy, a dział PR dostał mocno w kość za to, że zbyt mocno wypromował akcję.
Takie podejście do butów czy w ogóle przedmiotów, jak prezentuje ten sklep, budzi mój niesmak. Z ich kampanii wyłania się kompletnie odrealniona wizja świata, w którym noszone przeze mnie buty kształtują moją rzeczywistość czy świadczą o mnie jako osobie, i moim charakterze. (...) Pamiętam tekst z billboardu „Czy jestem wymagająca? Spójrz na moje buty” i zdjęcie ultra cienkich, wysokich szpilek. Serio? Albo właśnie te teksty o zadowalaniu męża itp. Ciary żenady. A teraz, jak taki wizerunek ma się do rzeczywistości i codzienności osób chorych, którym rzekomo sklep pragnie pomóc?
- czytamy w jednym z komentarzy pod wideo.
Również Karolina Więckiwiecz ze stowarzyszenia Lambda Warszawa wypowiedziała się krytycznie w kontekście intencji marki. Jej zdaniem wrzucanie takich postów jedynie wspiera ich komercyjne działania.
Swój marketing opiera na seksistowskich hasłach, stereotypach płci i tym, co laski muszą sobie u nich kupić, żeby kolesie byli zadowoleni, ale się nie zorientowali, że przyszła kolejna paczka i za ile. Jest dla zdecydowanej większości z nas cenowo poza zasięgiem. Ma w Warszawie kilka „ścian”, na których namalowała swoje ohydne murale reklamowe i zalewa miasto wielkoformatowymi reklamami z hasłami
- tłumaczy, jak cytuje spidersweb.pl.
Mamy 2020, czy 1920? 🤯🤦♀️ pic.twitter.com/b5aiSfk8ba
— Magdalena (@pieinggg) September 26, 2020
Czy wpłata na dobro fundacji ma pozwolić o tym zapomnieć?
#DzieńSzpilek odbił się tak szerokim echem, że dzięki fali zdjęć udało się uzyskać ponad milion złotych. Kampania zaczęła w tym momencie budzić spore kontrowersje. Pojawiły się plotki, że zarząd firmy z powodu strat pozbawi pracowników premii.
Wtedy też użytkownicy dowiedzieli się, że oprócz wymaganych 5 centymetrowych obcasów, ich konta muszą być aktywne przynajmniej od pół roku, a publikując post wyrażają zgodę na wykorzystywanie go przez sklep do celów promocyjnych.
Kwota, która zostanie przez nas przekazana, nie ma wpływu na wynagrodzenie pracowników i ich premie, to dwa niezależne tematy, których nigdy nie łączyliśmy. Dziękujemy wszystkim za opinie o akcji #DzienSzpilek. Wśród wielu osób byli również ci, którzy uznali i zadeklarowali, że wolą sami wpłacić pieniądze na rzecz wybranej organizacji niż publikować zdjęcia. To ogromny sukces, ponieważ oznacza, że udało nam się nie tylko skupić uwagę tysięcy osób wokół zaangażowania społecznego, ale przekuć ją w czyny
- napisała menadżerka butiku w oświadczeniu przesłanym Plejadzie.
Dokładną kwotę, jaka zostanie przelana na konto fundacji, poznamy jednak dopiero 5 października. Miejmy nadzieję, że będzie adekwatna do ilości opublikowanych postów.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Zobacz również: Aktywiści bojkotują nowy film Disneya. Chodzi o kontrowersyjną wypowiedź głównej aktorki