Polska pozostaje jednym z europejskich krajów, w którym przepisy antyaborcyjne są najbardziej restrykcyjne. Legalne przerwanie ciąży jest możliwe tylko w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej (bez ograniczeń ze względu na wiek płodu), badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej) lub gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do 12 tygodni od początku ciąży).
Zobacz również: Klauzula sumienia jeszcze bardziej zaostrzona. Lekarz nie poinformuje kobiety, gdzie legalnie przerwać ciążę
Chociaż brzmi to wyjątkowo groteskowo, mimo wszystko Polki mogą mówić o szczęściu w porównaniu z obywatelkami innych krajów, w których przepisy antyaborcyjne są jeszcze ostrzejsze. Jednym z nich jest Brazylia. Ten południowoamerykański kraj do tej pory miał jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów antyaborcyjnych na świecie, a teraz zostały one jeszcze bardziej zaostrzone. Jakie zmiany w legislacji wprowadził brazylijski rząd i co to oznacza dla milionów tamtejszych kobiet?
Brazil toughens rape abortion regulations https://t.co/OhDyxNPZmP
— topnewstoday.live (@LiveTopnews) August 30, 2020
Nowe przepisy przyjęte przez brazylijskie ministerstwo zdrowia uderza przede wszystkim w kobiety, u których ciąża jest wynikiem gwałtu. Właśnie te kobiety będą musiały spełnić szereg nowych wymagań, aby móc ubiegać się o zabieg przerwania ciąży.
Ciężarne ofiary gwałtu mają obowiązek przedstawić lekarzom szczegółowe sprawozdanie ze zgwałcenia. Z kolei personel medyczny musi przekazać im “wyraźne ostrzeżenie”, że mogą zostać oskarżone o oszustwo oraz nielegalne przerwanie ciąży jeśli nie będą w stanie udowodnić, że gwałt rzeczywiście miał miejsce. Dodatkowo od teraz przestępstwo zgwałcenia ma być zgłaszane na policję niezależnie od woli kobiety. Personel medyczny przed dokonaniem zabiegu ma też obowiązek wykonać kobiecie USG i poinformować ją, że może zobaczyć płód.
Nowe przepisy antyaborcyjne wywołały oburzenie części brazylijskiego społeczeństwa, które opowiada się za prawem wyboru. Prawniczka Jandira Feghali już zapowiedziała walkę o cofnięcie zmian.
Właśnie przedstawiłam w Kongresie ustawę blokującą dzisiejszy dekret ministerstwa zdrowia, który stanowi przeszkodę w legalnej aborcji i jest przemocą psychiczną wobec kobiet
- poinformowała na Twitterze.
Nowe prawo antyaborcyjne w Brazylii weszło w życie niedługo po kontrowersyjnej sprawie zgwałconej 10-latki, której chciano uniemożliwić przerwanie ciąży. Dziewczynka została wykorzystana seksualnie przez własnego wujka. Jej dane zostały ujawnione przez działaczy antyaborcyjnych, a pod jej domem zaczęły zbierać się grupy osób żądających, by urodziła dziecko.
This 10-year-old rape survivor traveled more than 900 miles to access abortion care in Brazil — but she was met at the hospital by crowds of hostile protesters (warning: distressing) pic.twitter.com/JNAjLdqm0R
— NowThis (@nowthisnews) August 18, 2020
Z powodu burzy medialnej wokół jej osoby żaden miejscowy szpital nie chciał przeprowadzić zabiegu. Ostatecznie 10-latka została odwieziona pod eskortą na lotnisko do szpitala położonego na drugim końcu kraju, który zgodził się wykonać procedurę. Stało się dopiero po tym, jak sąd stwierdził, że dziewczynka ma niezbywalne prawo do aborcji, a lekarze muszą ratować jej życie.
Zobacz również: Przez pandemię 2 mln kobiet zostało bez antykoncepcji. Efekt? 900 tys. niechcianych ciąż