“Prawo knebla” czy też “prawo kagańca” - w taki sposób media określają nowe przepisy uchwalone przez australijski stan Victoria. Legalnie zabraniają one ofiarom napaści seksualnej ujawniania swojej prawdziwej tożsamości oraz opowiadania o tym, co je spotkało, jeśli sprawca czynu został uznany za winnego.
Zobacz również: „Rozważcie czy atrakcyjny strój nie będzie prowokował do napadu”. Tak radzi śląska policja
Osobie, która pod własnym imieniem i nazwiskiem oraz publicznie opowie o tym, że była molestowana seksualnie lub została zgwałcona grożą cztery miesiące więzienia lub grzywna w wysokości do 8 tys. dolarów. Taka sama kara grozi osobom, które publicznie zidentyfikują ofiarę napaści seksualnej.
Jak donoszą australijskie media, “prawo knebla” zostało po cichu wprowadzone w życie w lutym 2020 roku. Od teraz ofiary przemocy na tle seksualnym mogą opowiedzieć o swoich doświadczeniach bez zasłaniania się fałszywą tożsamością tylko po uzyskaniu sądowej zgody. Proces jej uzyskania musi jednak opłacić sama. Ofiary gwałtu mogą podzielić się tym, co je spotkało w telewizji, prasie czy książkach, o ile użyją pseudonimu lub pozostaną anonimowe. W praktyce oznacza to odbieranie głosu i praw ofiarom, które dzięki swoim świadectwom mogłyby postulować na rzecz zmian w legislacji. Nowe prawo zapewnia również ochronę gwałcicieli i pedofilów.
EXCLUSIVE: Victoria has now banned ALL sexual assault survivors from speaking to media under real names in any case where the offender has been found GUILTY.
— Nina Funnell (@ninafunnell) August 25, 2020
The #LetUsSpeak Victoria campaign is launching today.
Read: https://t.co/ZCpcIwJ6fH
Donate: https://t.co/Oz1nYrkVzU pic.twitter.com/YzmlOBKg4T
Z nową legislacją w stanie Victoria walczy dziennikarka Nina Funnell, która w przeszłości sama przeżyła napaść na tle seksualnym. Funnell zorganizowała zbiórkę środków w serwisie GoFundMe, dzięki którym trzy ofiary gwałtów będą mogły uzyskać zgodę sądu na publiczne opowiedzenie o swoich przeżyciach pod swoimi prawdziwymi nazwiskami.
Ofiary przemocy seksualnej z miasta Ballarat, ofiary molestowania ze strony kleru oraz inne osoby, które doświadczyły napaści seksualnej znalazły się w grupie, która straciła prawo głosu, i której może zostać przedstawiony zarzut niedostosowania się do decyzji sądu, jeśli będzie kontynuować swoją kampanię i pracę w mediach. W efekcie tego prawa ofiary są zmuszone wrócić do sądu na swój własny koszt, aby otrzymać sądową zgodę na publiczne wypowiadanie się o swoich sprawach. To może, i to już kosztuje ofiary tysiące dolarów
- wyjaśniała Nina Funnell.
Dwa lata temu dziennikarka zapoczątkowała kampanię o nazwie #LetHerSpeak, która miała na celu zniesienie podobnego prawa w stanie Tasmania oraz na Terytorium Północnym. Funnell przekonywała, że “prawo kagańca” uniemożliwia ofiarom gwałtu “odważne dzielenie się swoimi historiami”. Jej kampania doprowadziła do przełomowych zmian w legislacji obu stanów, dzięki którym ofiary mają prawo publicznie mówić o swoich doświadczeniach. Funnell pragnie osiągnąć taki sam cel w stanie Victoria przy pomocy kampanii #LetUsSpeakVictoria.
Wyświetl ten post na Instagramie.
O tym, jak istotne jest prawo ofiar gwałtu i molestowania seksualnego do zabierania głosu pod swoim własnym nazwiskiem dziennikarka przekonywała przytaczając historie trzech osób (zgodnie z prawem ich tożsamość póki co pozostaje anonimowa).
Pierwsza z nich to Maggie, która od 8. roku życia była molestowana i gwałcona przez własnego ojca. Później mężczyzna zamordował przyrodnią siostrę Maggie. Po morderstwie Maggie zeznała na policji, że sama też była molestowana przez ojca. Mężczyzna trafił do więzienia, ale istnieje ryzyko, że wkrótce otrzyma warunkowe przedterminowe zwolnienie. Nina Funnell wyjaśnia, że Maggie chce mieć prawo głosu, aby wystosować ostrzeżenie dla społeczeństwa, a także uhonorować pamięć swojej siostry. W chwili obecnej mogłaby trafić za to do więzienia.
Druga ofiara to Melissa, niepełnosprawna kobieta, która została zgwałcona przez swojego opiekuna. Trzecią ofiarą jest mężczyzna, który był molestowany seksualnie przez jednego z najbardziej znanych australijskich pedofilów, Geralda Risdale’a. Cała trójka przekonuje, że bez prawa głosu nie może kontynuować swojej pracy i niesienia pomocy innym ofiarom molestowania.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W głosach ofiar, które dzielą się swoimi historiami pod swoim własnym nazwiskiem kryje się wielka moc - przenosi wstyd i winę z ofiar na przestępcę. Ponadto dodaje innym ofiarom siły, aby ujawnić się i opowiedzieć o swoich doświadczeniach
- przekonuje Nina Funnell.
W ramach kampanii #LetUsSpeak zebrano już prawie 59 tys. dolarów. Można ją wesprzeć tutaj.
Zobacz również: „Jesteś pewna, że ci się nie podobało?”. Kobiety wyznały, jakie słowa usłyszały po gwałcie