Ten weekend zakończył się dla Polaków naprawdę emocjonująco. Padały słowa, że to najważniejsze wybory prezydenckie od lat. Do późnych godzin trwaliśmy w oczekiwaniu na oficjalne wyniki. Dziś rano okazało się, że nasz kraj nadal jest politycznie podzielony na pół.
Zobacz również: Pierwsze damy oczami Polaków. Duda czy Trzaskowska? (video)
Na wiecach wyborczych słuchaliśmy przemówień kandydatów II tury: Andrzeja Dudy oraz Rafała Trzaskowskiego. Polityków wspierały na miejscu ich rodziny, a z Londynu na tę okazję przyleciała specjalnie córka Prezydenta RP, Kinga Duda, która swoim przemówieniem wzbudziła niemałe zainteresowanie, ale i skrajne emocje. Jej wypowiedź krytycznie skomentowała dziennikarka, Paulina Młynarska.
Tuż po ogłoszeniu wyników sondażu exit poll, elegancka 25-latka postanowiła wygłosić ze sceny krótkie przemówienie na temat tolerancji i szacunku, na które widownia zareagowała wiwatami i oklaskami. Co chciała przekazać Polakom?
Niezależnie od tego, kto wygra wybory, chciałabym zaapelować do państwa, aby nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu. Ponieważ niezależnie od tego, w co wierzymy, jaki mamy kolor skóry, jakie mamy poglądy, jakiego kandydata popieramy i kogo kochamy, wszyscy jesteśmy równi i wszyscy zasługujemy na szacunek. Nikt nie zasługuje na to, aby być obiektem nienawiści, absolutnie nikt. Szanujmy się
- padło ze sceny w Pułtusku z ust córki Prezydenta RP.
Część osób dostrzegła jednak rażący konflikt pomiędzy słowami córki prezydenta, a przebiegiem jego kampanii i tym, jakie obraźliwe słowa padały z jego strony. Co więcej, Andrzej Duda przyznał, że nie żałuje żadnego z nich i są to wyznawane przez niego wartości. W tym kontekście dobre słowo córki wybrzmiało dla ogółu niczym niepokojąca arogancja lub... po prostu naiwność.
Córka Andrzeja D. albo nie rozumie co dzieje się w kraju, gdzie jej ojciec (ramię w ramię z obozem władzy) przeprowadził bezprecedensową nagonkę pod adresem osób LGBT+, albo uprawia czystą demagogię
- czytamy na profilu organizacji Dziewuchy Dziewuchom.
Oderwaną od rzeczywistości wypowiedź Kingi Dudy postanowiła wyczerpująco skomentować dziennikarka, Paulina Młynarska, której córka jest homoseksualna.
Może media, w przerwie od omawiania Twojej kreacji i niewątpliwej urody, zechcą puścić to dalej. Otóż kochana Kingo: w życiu nie da się zjeść ciastka i nadal go mieć. Tak jak nie można być trochę w ciąży. Jeżeli uważasz, że wszyscy zasługują na szacunek, są równi i nie powinni się bać, niezależnie od tego kogo kochają, TO CO TY TAM W OGÓLE WCZORAJ ROBIŁAŚ?
- napisała oburzona w swoim poście, mając nadzieję, że to słowa jakimś cudem dotrą do młodej dziewczyny.
Ludzie, którzy nie godzą się na faszystowskie szczucie przeciwko całym grupom społecznym, siedzieli wczoraj w Polsce w domach, z paznokciami zjedzonymi do kości. Moja córka, która jest lesbijką, pisała do mnie w nocy: „mamuś chce mi się wymiotować z nerwów”. Moi przyjaciele geje: „Lola, nie mam już siły tu żyć”
- opowiadała zrozpaczona kobieta.
Twój tato, Kingo, dla własnej politycznej korzyści zgotował tym ludziom i ich dzieciom horror, który nie skończy się wraz z kampanią. Kiedy więc stajesz u jego boku i nagle wypuszczasz z siebie tęczową chmurkę na temat szacunku i tolerancji, to nie jest żaden akt odwagi, ale czysty konformizm. Nieskażony niczym biel Twojego garnituru
- zarzuciła na sam koniec córce prezydenta. Słusznie?
Nie tylko gwiazdy zdecydowały się odnieść do tego wystąpienia. Słowa Kingi Dudy dokładnie przeanalizowała feministyczna i prokobieca organizacja Dziewuchy Dziewuchom.
Pani Kingo - mamy ważną wiadomość: kamienie, które leciały w stronę uczestników i uczestniczek białostockiego Marszu Równości to nie było konfetti. Wieści o kolejnych pobiciach osób wyglądających "zbyt tęczowo" to nie są fejkniusy, a samobójcza śmierć Dominika z Bieżunia, Kacpra z Gorczyna, Milo z Poznania, Wiktora z Warszawy i Michała z Malborka to naprawdę nie jest wisielczy humor. Polecamy internet: sieć jest pełna występów Andrzeja D. wykrzykującego homofobiczne hasła - to nie są fotomontaże
- opublikowała fundacja w swoim poście.
Jeszcze kilka dni temu Pani ojciec wygłaszał swoją osobistą definicję "normalnej" rodziny i przyrzekał wprowadzić do konstytucji homofobiczne zapisy. Jego odkarmiony nienawiścią elektorat zdążył nabrać przekonania o słuszności tępienia "tęczowej zarazy" i skrupulatnie realizuje plan brutalnych wykluczeń. Czy sprawa drukarza z Łodzi coś Pani mówi? A <strefy wolne od LGBT> obiły się Pani o uszy? O 50 tysiącach dyskryminowanych tęczowych rodzin w Polsce nie mówi się w Pani towarzyskiej bańce? Czy to wszystko nam się po prostu przyśniło?
- zarzuca Kindze organizacja i dodaje, że zaprzeczanie faktom to srogie nadużycie. A co na to pozostali użytkownicy?
- czytamy w komentarzach. Są i tacy, którzy taką krytykę postrzegają jako powielanie nienawiści.
„Pani Paulino nie wiem, czy pani wie, ale rodziców się nie wybiera. Mówicie dużo o nienawiści a sami nienawidzicie tak samo. Myślicie ze jak wygra człowiek tolerancyjny z otwartym sercem to i wasze się otworzą. Smutne jest patrzeć na to wszystko. Lepiej wiecie co siedzi w głowie tej młodej dziewczyny od niej samej. Zacznijcie zmianę od siebie”
- skomentowała jedna z obserwatorek.
Myślicie, że te słowa mogły stanowić manifest przeciwko postawie ojca?