Kaja Godek to chyba najbardziej znana działaczka pro-life w Polsce. W ciągu ostatnich miesięcy było o niej wyjątkowo głośno, a to za sprawą projektu “Zatrzymaj aborcję”, którego Godek jest inicjatorką. Aktywistka chce zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej i postuluje o usuniecie z niej zapisu głoszącego, że przerywanie ciąży jest legalne w sytuacji „gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.
Zobacz również: Infiltrują zamknięte grupy, podają się za pomocne organizacje. Tak aktywiści pro-life donoszą na policję ws. aborcji
Kaja Godek zasłynęła także z nagonki na środowiska LGBT oraz osoby homoseksualne, które nazywa “zboczeńcami”. Stwierdziła też, że “geje chcą adoptować dzieci, by je molestować i gwałcić". Za tę wypowiedź Godek została pozwana przez przedstawicieli społeczności LGBT i 27 maja 2020 roku musiała stawić się w sądzie. Proces jednak umorzono, ponieważ oskarżyciele nie udowodnili, że... są homoseksualistami.
O umorzeniu sprawy Kaja Godek opowiadała na antenie radia wnet.fm. Dziennikarz spytał ją także o aferę wokół amerykańskiej organizacji Planned Parenthood, działającej na rzecz praw reprodukcyjnych. Jej celem jest propagowanie świadomego rodzicielstwa, kompleksowej edukacji seksualnej, szerokiego dostępu do legalnej antykoncepcji i aborcji. Według ostatnich doniesień w organizacji miał kwitnąć handel tkankami abortowanych płodów.
Kaja Godek o umorzeniu jej sprawy przez warszawski sąd, „trollowaniu” polskich sądów przez OMZRiK, polskiej liście płac Planned Parenthood i wykorzystywaniu szczątków ludzkich przez tą organizację.https://t.co/O9F4Dy9Ucx
— RadioWNET (@RadioWNET) May 29, 2020
Cała ta sytuacja wokół Planned Parenthood, ona pokazuje jedno - że organizacje feministyczne są do delegalizacji. Nie dlatego, że ktoś tutaj chce dla kogoś źle. Tylko dlatego, że to są organizacje, które działają wbrew człowiekowi, wbrew prawom człowieka. Traktują ludzi jak odpady medyczne, które można sprzedać z zyskiem. To też jest taki argument dla nich, żeby tych aborcji wykonywać coraz więcej
- skomentowała działaczka.
Kaja Godek stwierdziła też, że organizacje feministyczne nawołują do “mordowania dzieci nienarodzonych”, a głosy działaczek na rzecz praw kobiet nie powinny pojawiać się w debacie publicznej.
Tak jak nie mogą istnieć organizacje, które by nawoływały do mordowania jakiejś mniejszości religijnej, etnicznej, rasowej czy jakiejkolwiek innej, dlaczego istnieją organizacje które nawołują do mordowania dzieci nienarodzonych albo do legalizacji tego procederu? Albo do rozszerzania prawa do mordowania dzieci nienarodzonych. Tak naprawdę, jak się nad tym zastanowimy, to to nie jest jakaś wartość, żeby w debacie publicznej pojawiały się takie głosy, takie organizacje, bo to są ludzie, którzy chcą wszystkiego najgorszego i to dla osób najbardziej bezbronnych, najsłabszych i najbardziej potrzebujących.
Co sądzicie o takim pomyśle Kai Godek? Myślicie, że podejmie konkretne kroki w celu delegalizacji organizacji feministycznych?
Zobacz również: Kim jest Kaja Godek, która walczy o zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej?