Media społecznościowe miały ułatwić nam życie, ale wraz z ich powstaniem i rozwojem wielu osobom przyszło się mierzyć z poważnymi problemami, zwłaszcza na tle emocjonalnym. Okazuje się, że obecność na Facebooku czy Instagramie w wielu przypadkach bardziej szkodzi, niż pomaga. Wszystko dlatego, że mimowolnie porównujemy się z innymi, zwłaszcza kiedy otaczają nas koloryzowane posty pokazujące, jak barwne i prestiżowe życie prowadzą nasi znajomi. Trudno pamiętać o tym, że w wielu przypadkach to fikcja stworzona tylko na potrzeby autopromocji w social mediach.
Zobacz również: Rewolucyjna zmiana na Instagramie. Nie wszystkim się spodoba…
Na szczęście coraz więcej mówi się na temat negatywnego wpływu mediów społecznościowych na ludzką psychikę, samoocenę oraz pogłębianie tendencji depresyjnych. Jakiś czas temu Instagram zapowiedział, że ukryje liczbę polubień pod postami. Użytkownicy aplikacji wciąż będą widzieli ile osób polubiło zamieszczone przez nich zdjęcie. Liczba lajków nie będzie jednak widoczna publicznie. Wyświetli się tylko kilka nicków oraz dopisek „i inni”. Skala polubień zostanie jednak utajniona. Ta opcja jest obecnie testowana m.in. w Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii, Irlandii, Japonii, Brazylii i we Włoszech.
We’re currently running a test that hides the total number of likes and video views for some people in the following countries:
— Instagram (@instagram) July 17, 2019
✅ Australia
✅ Brazil
✅ Canada
✅ Ireland
✅ Italy
✅ Japan
✅ New Zealand pic.twitter.com/2OdzpIUBka
Zdaniem wielu to świetne posunięcie, ale ta decyzja może stać się gwoździem do trumny dla tzw. influencerek, czyli blogerek, które miliony lajków na Instagramie przekuwają na miliony dolarów. Dzięki rozpoznawalności w mediach społecznościowych królowe Instagrama mogły liczyć na intratne kontrakty reklamowe, a także darmowe kosmetyki od luksusowych marek oraz wyjazdy w egzotyczne miejsca - także za darmo. Wraz z ukryciem liczby lajków pod ich contentem wysiłki influencerek staną się bezsensowne. Część blogerek już publicznie rozpacza nad zmianami wprowadzanymi przez Instagram. Ostatnio jedna z anonimowych influencerek dodzwoniła się do jednej z australijskich stacji radiowych i wyznała:
Kiedyś pracowałam na Instagramie przez 6 godzin dziennie, ale teraz muszę pracować przez 8 godzin, bo spada mi liczba lajków! Mam 205 tys. obserwujących, ale od momentu wprowadzenia zmian dziennie dostaję tylko jakieś 1,2 tys. polubień.
Fot. iStock
Na komentarze w odpowiedzi na to wyznanie nie trzeba było długo czekać. Niestety wygląda na to, że influencerki nie mogą liczyć na współczucie...
Też byłabym zrozpaczona, gdybym miała pracę, w której nie musiałabym nic robić, a nagle musiałabym wziąć się do roboty.
Na pewno szukają nowych pracowników w Woolies and Coles (sieć supermarketów w Australii, przyp. red.).
A wy jak oceniacie ukrycie liczby lajków na Instagramie? Jesteście zadowoleni z tej opcji?
Zobacz również: Blogerka straciła konto na Instagramie i wpadła w histerię. „Będę musiała iść do normalnej pracy!”