Nastolatki pokazują na Instagramie swoją poplamioną bieliznę. Mają ważny powód

Mimo że menstruacja to całkowicie naturalna sprawa i dotyczy dokładnie połowy populacji na całym świecie, z jakiegoś powodu wciąż stanowi temat tabu. “Okres”, “miesiączka”, “menstruacja” - te słowa wielu osobom nie są w stanie przejść przez gardło, więc zastępują je takimi wyrażeniami, jak “te dni”, “ten czas w miesiącu” czy wyjątkowo infantylne “wizyta ciotki”. Menstruację próbuje się “upiększyć”, chociażby zastępując krew w reklamach podpasek i tamponów “bardziej estetycznym” niebieskim płynem (który oczywiście nie ma nic wspólnego z miesiączką). 

Zobacz również: Miesiączka bez cenzury: Dziewczyny wrzucają krwawe zdjęcia i promują free bleeding

Taka tabuizacja okresu trwa od dekad i coraz więcej kobiet jest tym po prostu zmęczonych i sfrustrowanych. Kobiety coraz częściej podejmują akcje na rzecz normalizacji miesiączki, a także walczą z różnymi nierównościami, które spotykają je w życiu codziennym także w związku z okresem. Jedną z ostatnich tego typu akcji zorganizowały nastolatki z Francji. Każdego miesiąca Francuzki wydają minimum 5 euro (ok. 20 zł) na paczkę podpasek albo tamponów. Nie jest to kwota przyprawiająca o zawroty głowy, ale gdy pomnożyć to przez 12 miesięcy w roku suma rośnie do 60 euro, czyli ok. 250 zł. A to już nie taki znowu mały wydatek, na który wiele nastolatek i młodych kobiet nie jest sobie w stanie pozwolić.

Co więcej, według jednego z badań przeprowadzonego w Wielkiej Brytanii wynika, że statystyczna kobieta w ciągu życia wydaje na środki higieniczne związane z okresem aż 21 tys. euro, czyli 85,2 tys. zł. W związku z wysokimi cenami takich produktów wiele młodych kobiet musi inaczej radzić sobie w “te dni”, nierzadko zastępując podpaski papierem toaletowym czy wręcz zwiniętą gazetą. Szacuje się, że nawet 1,7 mln francuskich kobiet nie jest w stanie pozwolić sobie na comiesięczny zakup artykułów higieny intymnej. 

Młode Francuzki mają dość takiego stanu rzeczy i w końcu powiedziały “nie”. Kolektyw o nazwie Ça va saigner (w wolnym tłumaczeniu “Poleje się krew”) wzywa Francuzki do walki ze zbyt wysokimi cenami podstawowych artykułów higienicznych. Przy okazji chcą też normalizować menstruację, jej postrzeganie i przedstawianie w przestrzeni publicznej. Aby to osiągnąć zorganizowały akcję na Instagramie - zachęcają rodaczki do tego, aby pod hashtagiem #cavasaigner publikowały zdjęcia swojej zakrwawionej bielizny – bez względu na to, czy będzie to krew menstruacyjna czy sztuczna czerwona plama.

Członkinie kolektywu wysłały też petycję do francuskiego rządu, w której domagają się przyspieszenia zorganizowania publicznej debaty na temat dostępności podstawowych kobiecych środków higienicznych. Ich ostatecznym celem jest, aby podpaski i tampony były we Francji darmowe. I nie byłby to pierwszy kraj, który wprowadziłby taką politykę. W 2018 roku taka bezprecedensowa decyzja zapadła w Szkocji. Od tamtej pory jest pierwszym krajem na świecie, w którym tampony, podpaski i wkładki higieniczne są całkowicie bezpłatne dla młodych studentek. 

Do akcji zapoczątkowanej przez kolektyw Ça va saigner przyłączyły się już tysiące Francuzek, które masowo publikują na Instagramie zdjęcia bielizny poplamionej krwią menstruacyjną. Niektóre z tych zdjęć są naprawdę odważne. Co sądzicie o takiej formie protestu?