Czy wszyscy pasażerowie podróżujący komunikacją miejską powinni mieć takie same prawa, czy niektórym należą się specjalne przywileje? W Internecie nie brakuje dyskusji na ten temat, a raz na jakiś czas na różnych portalach pojawiają się historie o awanturach, do których doszło w autobusie, tramwaju czy metrze. Powodem przeważnie jest brak chęci ustąpienia miejsca siedzącego innemu współpasażerowi. Internauci nigdy nie są zgodni co do temu, komu należało się miejsce, a kto powinien wykazać się dobrymi manierami.
Zobacz również: Matka z wózkiem i starszy pan-rowerzysta pokłócili się o miejsce w autobusie. Kto ma rację?
Ostatnio platforma mediowa Infoplanet zadała swoim czytelnikom pytanie na temat tego, komu należy się pierwszeństwo jeśli chodzi o miejsce siedzące w komunikacji miejskiej. Post głosił: “Jeśli do pracy dojeżdżacie komunikacją miejską, zapewne nie raz spotykacie w niej osoby starsze, kobiety w ciąży i rodziców z dziećmi na rękach. Którym z nich ustępujecie miejsca i dlaczego? A może uważacie, że tego rodzaju uprzejmości są zbędne i nikt nie ma prawa ich od Was oczekiwać?”.
Na odpowiedzi internautów nie trzeba było długo czekać. Niestety wiele z nich dobitnie pokazuje, jak podzielone w tej kwestii jest nasze społeczeństwo. Okazuje się, że wielu osobom brakuje zrozumienia i kultury osobistej - zarówno tym, którzy nie zamierzają ustąpić siedzenia, jak i tym, którym oferowane jest miejsce. “Jak wsiada Karyna z bezstresowo wychowywanym Brajankiem, który sobie życzy usiąść, to mnie mogą w fotel pocałować” - napisała jedna z internautek. Inna wyjaśniła, dlaczego nie zamierza ustępować miejsca kobietom w ciąży albo rodzicom z małymi dziećmi na rękach: “To są młode osoby, które za parę lat będą starsze i im też ustąpi się miejsca. A jak na razie są o siłach, więc dadzą rade postać te 10 minut”. Nie zabrakło też nieśmiertelnych (i wulgarnych) argumentów w stylu: “Nie, bo nie” - jeden z komentarzy głosił: “Nikomu! Wy***.”
Część internautów zwróciła uwagę na roszczeniową postawę osób uznawanych w komunikacji miejskiej za uprzywilejowane. Przytoczyli oni sytuacje, w której ustąpili komuś miejsca, ale gorzko tego pożałowali.
Na statystyczne 10 osób starszych, którym ja czy osoby obok mnie ustąpiły miejsca powiedzmy w przeciągu jednego dnia w różnych środkach komunikacji miejskiej, może ze dwie raczyły powiedzieć zwykłe "dziękuję". Jeżeli dziadki i babcie nie stać na odrobinę kultury w postaci jednego prostego słowa, to czego oczekiwać od ich dzieci czy wnuków?
Wracałam z mamą z zabiegu, osłabiona, ale widząc kobietkę z małym dzieckiem wstałam. Podziękowała, po czym posadziła je, a sama stała, więc dwa razy nie myśląc powiedziałam: Przepraszam, ustąpiłam miejsca pani, bo widziałam, że nie jest pani łatwo, chociaż sama jestem po zabiegu i słaba, a nie pani dziecku. Skoro pani nie chce, proszę wybaczyć, wrócę na swoje miejsce, a małego mogę wziąć ewentualnie na kolana. Po czym dzieciaczka zdjęłam z miejsca i usiadłam, maluch nie chciał już siedzieć.... Może ktoś odebrać mnie źle, ale moim zdaniem ta mama powinna usiąść z maluchem.
Szlag mnie trafia od rana kiedy wchodzę do autobusu i zwykły obywatel/obywatelka siada na siedzeniu z brzegu i ani myśli się przesunąć do okna, bo zajęła miejsce pierwsza. Czy to trzeba zwrócić uwagę, że też mam bilet i takie same przywileje? Tyle się o tym mówiło, ale nadal jak grochem o ścianę.
A wy komu w pierwszej kolejności ustąpilibyście miejsca – starszej osobie, kobiecie w ciąży czy rodzicowi z małemu dziecku? A może w ogóle nie odstąpilibyście współpasażerowi swojego miejsca?
Zobacz również: „W autobusie nie chciałam ustąpić miejsca staruszce, bo jestem w 4. miesiącu ciąży. Zostałam zlinczowana!”