Co jakiś czas słyszymy o gwałtach dokonywanych na turystkach podczas wakacji. Schemat zawsze jest podobny. Sprawcy nie są ścigani albo następują dziwne komplikacje podczas śledztwa. Ofiara nie otrzymuje wsparcia, a nawet bywa podejrzewana o ukrywanie choroby psychicznej. Coś podobnego przydarzyło się Brytyjce w Tajlandii.
Koszmarne wyznanie Anny: „Gwałcił mnie i pytał, czy jest mi dobrze”
Jej tragedia rozegrała się w nocy z 25 na 26 czerwca br. Ostatnie wydarzenie, które pamięta 19-latka, to wyjście z baru. Nie ma pojęcia, co dokładnie wydarzyło się w następnych godzinach. Obudziła się rankiem. Leżała naga na plaży Sairee. Ciało miała obolałe, a nad nią stał uśmiechnięty tajski mężczyzna. Zabrał jej pieniądze, karty kredytowe i telefon, czytamy na o2.pl.
Nikt nie uwierzył w opowieść turystki. Śledztwo nie zostało wszczęte. Wtedy dziewczyna postanowiła opisać to, co jej się przydarzyło, w mediach społecznościowych. Osobom, które udostępniły post, grożono konsekwencjami prawnymi.
To władze kraju robią wszystko, aby sprawa ucichła, gdyż największe dochody czerpie z turystyki. Podobne przypadki miały miejsce w Egipcie czy na Seszelach.
Wyświetl ten post na Instagramie.