Słyszysz hasło „gry komputerowe” i co sobie myślisz? Rozrywka wyłącznie dla facetów. Musimy ci się do czegoś przyznać – sądziłyśmy podobnie, dopóki nie wybrałyśmy się na IEM do Katowic.
Intel Extreme Masters to największy i najbardziej prestiżowy turniej dla fanów gamingu i e-sportu. Dziesiątki tysięcy ludzi, gigantyczne kolejki po bilety, dziennikarze sportowi, którzy na bieżąco relacjonowali, co dzieje się w Spodku i Międzynarodowym Centrum Kongresowym. A w środku tego całego zamieszania my, kobiety! Wyobrażacie to sobie? Początkowo nieco onieśmielone i zdezorientowane, potem całkowicie dałyśmy się ponieść nieoczekiwanym emocjom. Bo jak tu zachować spokój, gdy dowiadujesz się, że pula nagród dla zwycięskich teamów wyniosła w sumie… 2,5 mln złotych?
Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy samym turnieju. Tegoroczna impreza w Katowicach została rozłożona na dwa weekendy. 25 i 26 lutego w Spodku odbył się turniej League of Legends, który wygrała drużyna z Tajwanu – Flash Wolves. W miniony piątek zawodnicy grali natomiast w StarCraft II: Legacy of the Void (tutaj bezkonkurencyjny okazał się zawodnik z Korei Południowej, Jun Tae Yang) oraz Counter Strike: Global Offensive (tym razem puchar IEM Katowice 2017 trafił do teamu Astralis).
Czy kobiety znalazłyby na takim turnieju coś ciekawego dla siebie? Zdecydowanie tak. Wyobraźcie sobie tłum zapalonych kibiców na trybunach, dwa ogromne ekrany relacjonujące przebieg gry i rywalizujące ze sobą drużyny gamerów na scenie głównej. Za każdym razem, gdy dany team zdobywał lub tracił cenne punkty, publiczność reagowała brawami lub buczeniem. Zupełnie jak na turnieju siatkówki lub meczu reprezentacji, tylko że tutaj bohaterowie byli wirtualni. Po kilkunastu minutach obserwacji tego, co dzieje się na arenie, same zaczęłyśmy kibicować i byłyśmy ciekawe, która drużyna będzie miała lepszą strategię i zaskoczy swojego przeciwnika. E-sport pochłonął nas całkowicie i nie wstydzimy się do tego przyznać!
Magię IEM można było jednak poczuć także na wszechobecnych stoiskach z gadżetami technologicznymi. Taka impreza to w końcu świetna okazja dla producentów do zaprezentowania swoich nowości i akcesoriów. Nie zabrakło przede wszystkim stoisk ze sprzętem gamingowym, choć osoby, które nie pasjonują się grami, również mogły znaleźć coś ciekawego dla siebie.
Przykład? Stoisko Gillette. Od ponad 100 lat ta czołowa marka pielęgnacji męskiej urody współpracuje z najbardziej znanymi i poważanymi sportowcami oraz ligami sportowymi na świecie. Nic zatem dziwnego, że taki brand jak Gillette postanowił dołączyć do ESL - Electronic Sports League - i sponsorować turniej League of Legends Intel® Extreme Masters World Championship. Twarzą Gillette w świecie gier został pierwszy e-sportowiec współpracujący z marką, Enrique „xPeke” Cedeño. xPeke zasłużył na miejsce w galerii sportowych sław Gillette jako profesjonalny gracz, właściciel zespołu oraz zdobywca tytułu najbardziej wartościowego gracza (MVP) na poprzednim katowickim turnieju IEM.
Jakie atrakcje czekały na gości na stoisku marki Gillette? Otóż zainteresowani mogli wydrukować sobie za pomocą drukarki 3D… swoją spersonalizowaną maszynkę do golenia. Wyobrażacie sobie na przykład maszynkę z własnym imieniem? Albo taką z napisem „prawa/lewa noga”? To nie tylko pamiątka i świetny gadżet do domu, ale także pomysłowy prezent dla bliskiej osoby. Nie dziwi zatem fakt, że właśnie stoisko Gillette było tak bardzo oblegane przez wszystkich, którzy wybrali się na IEM.
Jeżeli w przyszłym roku wasz chłopak będzie chciał przyjechać na Intel Extreme Masters, nie zabraniajcie mu. A nawet jedźcie razem z nim. Warto zobaczyć turniej na własne oczy i doświadczyć wszystkich emocji na własnej skórze. My po wizycie w Katowicach zaczniemy na pewno grać w StarCrafta!