Feministki - katoliczki to, na pierwszy rzut oka, zestawienie trudne do spełnienia, jednak nie dla kobiet ze stowarzyszenia Amicta Sole (termin z Apokalipsy św. Jana, oznaczający niewiastę „obleczoną w słońce"). Należy do niego ponad dwadzieścia kobiet, zarówno świeckich, jak i kościelnych. Chcą, aby do wszystkich dotarły nauki posoborowe Kościoła i aby zaczęło działać prawo, które, jak na razie, jest martwe.
Alina Petrowa-Wasilewicz, wiceprezeska Amicta Sole i dziennikarka KAI, w rozmowie z „Rzeczpospolitą" podkreśla, że chodzi o to, by głos kobiet w Kościele był bardziej słyszalny i traktowany poważnie. Kościół nie może być identyfikowany ze stereotypami kobiet: zakonnicy, nobilitowanej pani profesor czy matki wielodzietnej rodzinki, która jest pod całkowitym wpływem męża. Panie chcą przyciągnąć młode kobiety, których jedynym celem nie jest rodzenie dzieci i zostanie żoną.
Podstawą nowoczesnego feminizmu kościelnego powinien być list Jana Pawła II - „O godności i posłannictwie kobiety". Podczas obchodów jego dwudziestolecia, biskup płocki, Piotr Libera, przeprosił kobiety za niedocenianie i lekceważenie ich geniuszu.
Kościół przyzwyczaił się do marginalizowania roli kobiet i trzymania mężczyzn na piedestale. Walka z tymi skostniałymi zasadami nie jest łatwa ani szybka, jednak trzeba przez nią wreszcie przejść.