Wiadomość o śmierci założyciela Apple, Steva Jobsa, obiegła cały świat prawie dwa tygodnie temu. Historia choroby cierpiącego od 2003 roku na raka trzustki biznesmena mogłaby jednak zakończyć się inaczej. Tak przynajmniej twierdzą lekarze z Harvard Medical School, którzy dopiero po śmierci wizjonera przeanalizowali jego przypadek.
Okazuje się, że zafascynowany alternatywnymi metadami leczenia Jobs popełnił kilka istotnych, skracających życie błędów - pierwszy już 8 lat temu - tuż po diagnozie. Wówczas, zamiast natychmiast zdecydować się na interwencję chirurgiczną, on wolał przejść na leczniczą dietę i kurację ziołami, zamiast oddać się w ręce lekarzy. Operację przeprowadzono rok później, bo nie było innego wyjścia.
Później, kiedy choroba powracała, również nie był w pełni przekonany do metod leczenia oferowanych przez lekarzy. Wolał medytacje i zioła rekomendowane przez znachorów. Wciąż wierzył, że niekonwencjonalna medycyna go uratuje. Niestety, nie udało się. Czy gdyby zaufał lekarzom, wciąż by żył?
Natasza Lasky
Zobacz także:
Jakie choroby mogą wywołać chemikalia w barwnikach do tatuaży?
Bakterie mutują się szybciej niż koncerny farmaceutyczne pracują!