Ta historia powinna być przestrogą dla wszystkich. Zaczęło się od sielanki - 15-letnia Edyta i 17-letni Przemek zakochują się w sobie, niedługo potem okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży. Jednak coś musiało być nie tak, skoro pewnego dnia chłopak wbiegł do domu Edyty, nie przywitał się z 1,5-rocznym Konradkiem, tylko od razu zaczął awanturę. Krzyczał, że dziewczyna go zdradza, a potem wybiegł.
Gdyby na tym się skończyło, wszystko byłoby w „porządku".
Po chwili Przemysław G. wrócił do domu dziewczyny, trzymając w ręku butelkę z benzyną. Zaczął polewać nią Edytę, Konradka i pokój, następnie podpalił i uciekł. Na szczęście, przeraźliwe krzyki usłyszał dziadek dziewczyny, pan Ryszard. Udało mu się ugasić pożar, jednak i tak jego wnuczka i prawnuczek byli strasznie poparzeni. Opowiedział „Faktowi", co ujrzał:
„Kiedy wnusia wybiegła z pokoju, była cała w ogniu. Włożyła głowę do wiadra z wodą, polewałem ją. Ratowałem też prawnuka, a ten drań uciekł".
Po kilku godzinach policja ujęła Przemysława G. Tłumaczył:
„Chciałem ją oszpecić. Żeby nikt inny na nią już nie spojrzał".
Policja właśnie rozważa, jaki zarzut postawić niezrównoważonemu mężczyźnie. Prawdopodobnie będzie to usiłowanie morderstwa albo spowodowanie ciężkich obrażeń u dwóch osób.