Gdzie jest miejsce współczesnej kobiety? W domu, wśród gromadki rozkrzyczanych dzieci, między kuchnią, ogródkiem i sypialnią? A może w świetnie prosperującej firmie, obok dynamicznego szefa i zgranej załogi podwładnych? Polacy mają bardzo różne zdanie na ten temat. Według Ośrodka Badania Opinii Publicznej TNS OBOP, aż 68 proc. ankietowanych przyznaje, że kobiety powinny mieć prawo do kariery, nawet jeśli przez to będą mniej zajmować się rodziną. Ale z kolei co drugi Polak uważa również, że panie powinny być przede wszystkim matkami i żonami, a dopiero później myśleć o sukcesach zawodowych. Dyskryminacja? Najwyraźniej. Zwłaszcza że aż 70 proc. z nas jest zdania, że kobiety w życiu zawodowym i społecznym są w gorszej sytuacji niż mężczyźni – a dokładnie sądzi tak aż 80 proc. pań przy 60 proc. panów.
Są jednak kobiety, które pomimo trudniejszego startu, na przekór statystykom, udowodniły sobie i całemu światu, że karierę może zrobić każdy. Nawet gdy pochodzi się z biednej rodziny, w której nie ma mowy o dodatkowych kursach, korepetycjach czy nowiutkich podręcznikach. Tutaj liczy się każdy grosz, a zła sytuacja finansowa i ciągłe borykanie się z problemami przez rodziców może zniechęcić do nauki i jakiegokolwiek wysiłku. Choć dziś publicznie wychwala się osoby, które osiągnęły sukces dzięki własnej pracy, wytrwałości i uporowi, znalezienie kobiet gotowych na opowiedzenie swojej historii było trudne.
Warszawa to Mekka
Zgodziła się na to Aneta. Dziś wygląda świetnie – nosi wysokie buty, bluzki z żabotami, ma starannie ułożone włosy. Uśmiecha się często, co dodaje jej uroku. Właśnie planuje na raty kupić samochód, bo zmęczyła ją komunikacja publiczna. Pracuje – a jakby inaczej – w stolicy. – To Mekka – wyznaje. – Nigdzie indziej nie byłabym w stanie osiągnąć tego, co tutaj osiągnęłam. Warszawa jest miastem szans. Ja swoją wykorzystałam – dodaje Aneta. Jaka zatem była jej historia? Aneta urodziła się w 28 lat temu w Skaryszewie, niewielkiej miejscowości w powiecie radomskim. Tutaj dorastała, chodziła do szkoły podstawowej, a potem do liceum. Miała dobre stopnie i... – Śmiesznie jest mówić o samej sobie, że nie sprawiałam problemów wychowawczych, ale tak właśnie było – śmieje się Aneta. Z dzieciństwa pamięta niewiele. Bo i też nie ma czego pamiętać. – W naszym domu zawsze było skromnie. Nosiłam ubrania po starszych siostrach (ma dwie – przyp. red.), uczyłam się z ich wysłużonych podręczników. Nie było mowy o kolorowym plecaku czy przyborach szkolnych. Wszystko było zwyczajne, takie, powiedziałabym, szare. Choć wtedy nie używałam tego słowa, teraz nie boję się do tego przyznać: tak, dorastałam w biednej rodzinie – wyznaje nasza rozmówczyni.
Na jedną kartę
Aneta to ładna dziewczyna, ale nie ukrywa, że z chłopakami zaczęła umawiać się dopiero na studiach. Dlaczego? Po prostu się wstydziła. Tego, że nie wyglądała tak ładnie, jak jej koleżanki, że pójdą na kolację, a ona będzie musiała za siebie zapłacić albo że on zechce odwiedzić ją w domu, a ona spali się ze wstydu. – Tak było. Byliśmy biedni, tata ciężko pracował, ale ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Mimo to wszyscy bardzo się kochaliśmy i może właśnie przez tę miłość oraz szacunek nie chciałam pokazać, że uganiam się za chłopakami. Inne sprawy zawsze były dla nas ważniejsze – przyznaje dziewczyna. Ponieważ dobrze się uczyła, bez problemu dostała się na ekonomię. Przez pięć lat codziennie dojeżdżała na wykłady, a w weekendy sobie dorabiała. Kiedy obroniła dyplom magistra na piątkę, postawiła wszystko na jedną kartę. – Pamiętam, że obudziłam się pewnego dnia i stwierdziłam, że muszę coś zrobić, po prostu muszę zaryzykować. I tak za kilka dni byłam już w Warszawie. Początkowo nocowałam u przyjaciółek, jedna z nich znalazła mi pierwszą pracę jako recepcjonistka. Z czasem wszystko zaczęło się układać. Cóż, ułożyło się fantastycznie.
Jestem szczęśliwa
Co to znaczy fantastycznie? To znaczy, że po czterech latach, odkąd Aneta pierwszy raz przyjechała do stolicy, pracuje jako dyrektor handlowy w branży mieszkaniowej. Nie chciała nam zdradzić, ile dokładnie zarabia. Przyznaje jednak, że kiedyś wydawało się jej, że taką pensję płaci się prezesom czy właścicielom wielkich firm. Wynajmuje dwupokojowe mieszkanie, niczego jej nie brakuje, żyje aktywnie, ma narzeczonego: grafika. Na pytanie, czy uważa, że zrobiła karierę odpowiada: – Może to nie zabrzmi dobrze, ale sądzę, że zrobiłam karierę. Nie miałam nic, żadnych pieniędzy, znajomości, tylko marzenia i zapał do pracy. Osiągnęłam wszystko, co chciałam, pomagam rodzinie. Jestem szczęśliwa – mówi. I przyznaje, że warunki, w jakich dorastała, na swój sposób jej pomogły. – Niczego nie ryzykowałam. Bo też nie miałam nic. Dlatego się spakowałam i wyjechałam, ponieważ nie miałam nic do stracenia. Pod tym względem na pewno było mi łatwiej. Cieszę się, że nie zabrakło mi odwagi – mówi.
Po prostu lenie
Inni dopiero zaczynają osiągać wymarzony sukces, ale już teraz wiedzą, że zrobią karierę. Miarą sukcesu są dla nich również dobre studia, liczne podróże, na które sobie mogą pozwolić, a także umiejętności nabyte wyłącznie dzięki ciężkiej pracy. Przykładem tego jest pewna internautka, która osoby użalające się nad sobą nazywa po prostu leniami. Bez ogródek wyznaje, że nie wierzy ludziom, którzy skarżą się na swój los ze względu na brak pieniędzy. – Ja byłam biedna, najgorzej ubrana w klasie, wyśmiewana. Dlatego postanowiłam udowodnić tym zarozumiałym idiotom, że nie jest gorsza. Pomogła mi trochę rodzina za granicą. Ciężko pracowałam, a dziś znam trzy języki obce, studiuję na dobrej uczelni i dalej podróżuję – wyznaje dziewczyna. I choć jeszcze nie zarabia kroci, już teraz jest z siebie dumna. A może ty zastanawiasz się, jak osiągnąć sukces i dojść do władzy? Sprawdź nasz przewodnik.
Milion za reklamę
Coraz częściej również osoby publiczne przyznają się do tego, że kiedyś były biedne, a potem dzięki własnej wytrwałości osiągnęły sukces. Jedną z nich jest Edyta Herbuś. Znana z takich programów, jak „Taniec z gwiazdami”, „Jak oni śpiewają”, „Przebojowe dzieci” czy z serialu „Tylko miłość”, dziś zarabia kilkanaście tysięcy miesięcznie, ubiera się u najlepszych projektantów, jest znana, rozpoznawana, a za udział w kampanii reklamowej telefonów Samsung zgarnęła... aż 950 tys. zł! Jednak był czas, kiedy Edyta Herbuś musiała dwa razy oglądać każdą wydaną złotówkę. Tancerka wyznała na łamach „Faktu”, że ciężko pracuje, bo była biedna. – Nigdy nie miałam za dużo pieniędzy. Mam w sobie jednak dużo pokory i chęci działania. Dzięki temu, mimo młodego wieku, do wszystkiego doszłam sama – powiedziała Edyta.
Osiem procent Polaków nie ma zdania na temat, czy kobieta powinna poświęcić się karierze zawodowej, czy stać się przykładną żoną i matką. Całe szczęście, że to właśnie dziewczyny same decydują o swoim losie.
Ewa Podsiadły
Zobacz także:
Najlepsze polskie bizneswoman!
Przekonaj się, kim są Polki, które osiągnęły zawodowy sukces.
Dorastanie w nędzy nieodwracalnie uszkadza mózg i hamuje jego rozwój.