Utrata bliskiej osoby to trudny moment w życiu każdego człowieka. W pewnym momencie ktoś kochany odchodzi na zawsze. Trudno się z tym pogodzić, jeszcze ciężej racjonalnie to wytłumaczyć. Wielu nie potrafi oswoić się z nowymi, trudnymi okolicznościami. Są jednak tacy, którzy starają się przeżyć żałobę na swój sposób. Tak jak Kim Mordue.
50-latka w dość niekonwencjonalny sposób oddaje cześć zmarłemu przed trzema laty synowi. 24-letni Lloyd Evans zmarł z powodu zatrucia organizmu narkotykami podczas szalonej imprezy. Jego ciało zostało skremowane, ale matka wcale nie myślała o tym, by prochy syna pogrzebać na cmentarzu czy też przechowywać je w urnie ustawionej w domu. Doszła do wniosku, że chce go mieć jeszcze bliżej siebie.
Tak narodził się pomysł pamiątkowych tatuaży. Tatuażysta łączy tusz z prochami Lloyda i taką mieszanką ozdabia ciało Kim. Co ciekawe, tatuażystą jest jej mąż, ojciec zmarłego chłopaka. W ten sposób powstały malowidła m.in. kabalistycznego drzewa życia czy anioła uwalniającego motyla. Jest też specjalny wiersz na jego cześć. Jak tłumaczy Kim - jej syn zrodził się z niej i teraz znowu do niej powrócił.
Źródło: Hanter.pl
Zobacz także:
Marzysz o tatuażu podobnym do tego, który ma Rihanna? Zanim go sobie zafundujesz, zapoznaj się z radami specjalistów.
Najbardziej zwariowane tatuaże świata
Zwariowane i odważne rysunki na ciele. Niektórych obrzydzają, innych rozśmieszają. Niezależnie od opinii, pozostaną z ich posiadaczami na zawsze. Odważyłabyś się na wybór jednego z nich?