W ostatnich latach obserwowaliśmy ogromny wzrost zainteresowania profesjami związanymi z rozwojem osobistym. W Internecie jak grzyby po deszczu pojawiali się kolejni mentorzy, trenerzy, „przewodnicy duchowi”, którzy twierdzili, że wiedzą, jak osiągnąć sukces zawodowy, związkowy, a przede wszystkim finansowy. Za dostęp do tajemnych technik i manifestacji trzeba oczywiście słono zapłacić. Warsztaty, webinary, konferencje… Możliwości na pouczające spotkanie z coachem było – i nadal jest - wiele.
Zobacz także: Kim jest Budda? 5 ciekawostek o youtuberze, który wpłacił na WOŚP 100 tys. zł
Jedną z dość znanych w social mediach mentorek jest Kasia Nast, która jakiś czas temu zasłynęła organizacją warsztatów z masowania członka. Zajęcia zostały przez nią wycenione na 1700 zł, a oprócz wcześniej wspomnianej „nauki”, uczestnicy mieli również opanować technikę szamańskiego oddychania.
Child of the universe, jak sama siebie nazywa Nast, ma jednak ostatnio kłopoty finansowe, o czym poinformowała swoich followersów na Instagramie.
- Chciałabym podzielić się z wami czymś, z czym ostatnio się borykam, czymś, co tak naprawdę mogłoby być niewygodne dla mnie - żeby po pierwsze wam o tym powiedzieć, a po drugie być w ogóle w takiej sytuacji. Bardzo często wydaje się, że osoby, które są po tej stronie ekranu i są osobami rozpoznawalnymi, nazwijmy to w ten sposób, żyją w jakiejś totalnej obfitości i w dużej mierze tak jest, to jest prawda. Natomiast to nie jest moja sytuacja – wyjaśnia mentorka i dodaje: - Tak naprawdę jestem w najniższym miejscu finansowym w jakim byłam już od wielu lat. Ufam tej sytuacji, dlatego że wszystko mnie czegoś uczy, więc mam wdzięczność za nią ogromną.
Jak sama przyznaje, ostatnie półtora roku kształciła się na przeróżnych warsztatach i to właśnie one pochłonęły ogromne sumy. – Ja wiem, że to jest inwestycja, z którą wracam do was, bo to są jakości, które już mam w sobie. Jest to wiedza, którą chcę się dzielić.
Podczas ostatniego webinaru ze swoim ulubionym mentorem, „child of the universe” ogarnęło wielkie wzruszenie.
- Byłam nago w ogóle jak to oglądałam. Stanęłam na środku salonu nago, zalałam się łzami z wdzięczności, że mogę to zrobić, że mam w sobie tak ogromną odwagę, żeby podejmować takie decyzje. Kiedy zdawałam sobie sprawę, że „Jezu, ja po prostu żyję już z ostatnich oszczędności”, modliłam się. Modliłam się do boga, do universe, do źródła, że jestem gotowa na tą obfitość, „tak mam te pieniądze, to wszystko przychodzi do mnie tak łatwo”. Nagle zdałam sobie sprawę, modląc się do boga, który jest na zewnątrz, że nie kumam tego do końca, bo stawiam między sobą a bogiem ścianę, a tak naprawdę to ja jestem bogiem. Jeżeli idziemy za tym co mówi Nitya o non-duality, to ja jestem bogiem, ty jesteś bogiem i wszyscy pochodzimy z jednego źródła. Zmieniałam manifestację i zaczęłam manifestować, że jestem magnesem do wspaniałych projektów, że wszystko do mnie przychodzi – wyjaśniła.
Myślicie, że ta manifestacja pozwoli mentorce odbić się od finansowego dołka?
Zobacz także: 27-latek wydał fortunę na tatuaże. Teraz nie może znaleźć dziewczyny
Wyświetl ten post na Instagramie