Angelika po dekadzie emigracji wróciła do Polski. Wytrzymała tylko rok

Dlaczego nie odnalazła się w ojczyźnie?
Angelika po dekadzie emigracji wróciła do Polski. Wytrzymała tylko rok
fot. Unsplash
24.10.2020

W Polsce nareszcie da się żyć - to słowa Angeliki, Polki planującej powrót z Wielkiej Brytanii do ojczyzny, z którą rozmawialiśmy równo rok temu. 32-latka spędziła dekadę na obczyźnie, ale w 2019 roku postanowiła wywrócić swoje życie do góry nogami i spróbować szczęścia w rodzinnych stronach.

Zobacz również: EXCLUSIVE: „Po 10 latach wracam z emigracji. W Polsce nareszcie da się żyć”

Zrobiła to, ale 12 miesięcy później jej optymizm nieco przygasł. Młoda kobieta dziś chce odwrócić bieg wydarzeń i przygotowuje się do powtórnej emigracji. Obraz kraju nad Wisłą okazał się mocno wyidealizowany, dlatego plany trzeba było szybko zweryfikować Co poszło nie tak?

Oddajemy jej głos.

samolot

Pamiętam twoje optymistyczne nastawienie z października ubiegłego roku.

Ja już chyba nie do końca. Byłam zachłyśnięta wizją powrotu do prawdziwego domu i nie docierały do mnie żadne racjonalne argumenty. W naszej rozmowie wspominałam, że nawet rodzina z Polski była sceptycznie nastawiona. Moja decyzja wydawała im się niezrozumiała, ale nie wzięłam tego pod uwagę. Po prostu chciałam za wszelką cenę spróbować.

Żałujesz?

Staram się w życiu niczego nie żałować i powrotu do Polski też nie chcę nazywać błędem. Raczej wyzwaniem, które jednak trzeba sobie odpuścić. Oczekiwania rozjechały się z rzeczywistością, ale przynajmniej wyciągnęłam lekcję. Zrozumiałam, że zapuściłam korzenie w innym kraju i nie tak łatwo będzie mnie przesadzić. Jeśli to w ogóle możliwe. Skoro teraz się nie udało, to w przyszłości będzie jeszcze trudniej.

Odpuszczasz raz na zawsze?

Cały czas mam z tyłu głowy, że nie mogę tam spędzić całej reszty życia i zapomnieć o prawdziwej ojczyźnie. Może za kilkadziesiąt lat, kiedy przejdę na emeryturę, będzie to łatwiejsze. Teraz trzeba jednak pracować, a to okazał się największy problem.

Zobacz również: Ile Polacy naprawdę zarabiają za granicą? Wcale nie śpią na pieniądzach

walizka

Wielu komentatorów zwracało uwagę na to, że zanim postawisz nogę na polskiej ziemi, powinnaś mieć wcześniej zapewnioną pracę. Poszłaś na żywioł?

Próbowałam znaleźć coś na odległość, ale to nie takie proste. Zwłaszcza w tak wąskiej branży, jak moja. Zajmuję się zawodowo projektowaniem wnętrz dla biura architektonicznego. W Wielkiej Brytanii to ogromny rynek, a w Polsce nadal dość niszowy. Tym bardziej w moich rodzinnych stronach, a nie uśmiechało mi się mieszkać w zupełnie innym mieście. Nie po to chciałam wrócić. Dlatego tak - poszłam na żywioł.

Domyślam się, że nie wszystko poszło zgodnie z planem.

Na szczęście miałam trochę pieniędzy, które pozwalały mi na początku przeżyć. Mogłam spokojnie rozejrzeć się za pracą, co trwało kilka tygodni. Sytuacja raczej nie do wyobrażenia w UK. Ostatecznie musiałam zatrudnić się w zupełnie innym miejscu i za naprawdę śmieszne pieniądze. Nikogo nie interesowało moje doświadczenie czy perfekcyjna znajomość języka.

Pierwsze rozczarowanie?

Pierwsze poważne, ale później było ich jeszcze sporo. Moje wyobrażenia spełniły się w jakichś 20 procentach. Reszta stanęła na głowie.

dmuchawiec

Zacznijmy od pozytywnych zaskoczeń.

Naprawdę poczułam, że wróciłam do siebie. Mój kraj, język, widoki. Tylko trudno to docenić, kiedy nie gra cała reszta. Pojawiły się problemy z pracą, znalezieniem odpowiedniego mieszkania, formalnościami. Zaczęłam nawet kłócić się z rodziną, którą do tej pory miałam od święta. Szybko pojawiła się tęsknota za tym, co zostawiłam. Widzisz? Mam mówić o pozytywach, a od razu marudzę. Rozczarowałam się i to boli.

Czym konkretnie?

Nie krajem jako takim, ale brakiem możliwości, na które liczyłam. No i ciężką atmosferą. Przebywając tutaj na stałe czuje się konflikt, wrogość niektórych, wpływ polityki na dosłownie wszystko. Jest tak gęsto, że można siekierę w powietrzu zawiesić. Oczywiście swoje zrobiła też pandemia, która pechowo przyszła akurat w przełomowym dla mnie roku. Ale ja już nie próbuję tego nawet analizować. Po prostu chcę wrócić.

Nie boisz się o tym głośno mówić?

Że się pomyliłam? Że popełniłam błąd i wycofuję się z tego, co wygadywałam rok wcześniej? Nie. Każdy ma prawo błądzić. Podtrzymuję większość swoich słów, ale po prostu ja osobiście nie umiem się tutaj odnaleźć. Ułożyłam sobie dorosłe życie gdzie indziej i próbowałam je przenieść do Polski. A tak się nie da. Do końca roku wrócę na stare śmieci. Przynajmniej wiem, że spróbowałam.

Zobacz również: LIST: „Wróciłam z emigracji, ale nie potrafię żyć w Polsce. Kupiłam bilet powrotny”

Polecane wideo

Polskie imiona, które bawią obcokrajowców. Nie kryją zdziwienia, kiedy je słyszą
Polskie imiona, które bawią obcokrajowców. Nie kryją zdziwienia, kiedy je słyszą - zdjęcie 1
Komentarze (34)
Ocena: 4.76 / 5
mm (Ocena: 5) 10.07.2022 13:27
Ja wracam w ciagu najblizszych 2 lat po 20 latach i... troche sie boje.
odpowiedz
Lilka (Ocena: 5) 25.06.2021 14:47
W zeszłym roku wrocilam do Polski z, rodzina po 15 latach w londynie. Naprawdę jest sie ciezko psychicznie przestawic zwłaszcza ze polska mentalność ciężka, na pasach nie zatrzymuja się od razu. Ludzie sie nie usmiechaja, jest sztywno, trzeba mówić pan pani, to tworzy dystans. W przychodni niemili. My głównie wróciliśmy bo wybudowaliśmy dom, ale często czuje sie tu bardziej obco niz w londynie, bo tu niko nie znam a ludzie pozamykani w domach. Jest drożyzna, w szkole dużo nauki, plecaki ciezkie. Nauczyciele nie zwazaja ze dzieci wrocily z z zagranicy, chca zeby świetnie czgtaly, pisaly. Czesto zaluje ze wróciliśmy, bo w londynie jest pod każdym względem łatwiej zyc.
zobacz odpowiedzi (1)
Ana (Ocena: 5) 14.04.2021 14:11
Powrót do Polski nie jest łatwy, każdy ma inne powody, by tu wrócić. Mnie właśnie mija 5 lat w Polsce po 11 latach w Anglii i było bardzo ciężko, teraz nadal jest ciężko, ale... nie angażuję się zbyt mocno w relacje międzyludzkie, więc Polska mentalność nie doskwiera mi tak bardzo. Fakt, boję się tu żyć, bo co będzie gdy zachoruję, a polscy lekarze czy pielęgniarki to nie są zbyt mili ludzie w 70% przypadków. Statystyki w Polsce są naciągane, jak szef powie ci, że tak ma być, to mimo, że z prawdziwych danych wychodzi inaczej, ma być tak jak ma być. Kumoterstwo niezmiennie istnieje.... tu chyba ze dwa pokolenia muszą paść, by być może co się zmieniło, jeżeli w ogóle się zmieni. Ogólnie po Wielkiej Brytanii czujesz, że wracasz do 'średniowiecza', choć bardziej chodzi tu o mentalność, która jest bardzo ciężka, mniej otwarta, oceniająca, dyskryminująca, a pandemia tylko to uzewnętrzniła jeszcze bardziej. Da się żyć, oczywiście że w Polsce da się żyć, ale to światełko i ta radość, które miałam w sobie przez dwa lata po powrocie zostało tylko wspomnieniem...
odpowiedz
Ktos z neta (Ocena: 5) 08.12.2020 19:38
Tak mysle dokladnie to samo, ale trzeba sie liczyc z tym, ze ilu ludzi tyle mysli. Sama wracam po roku. Jedynym plusem, ktory mnie tu spotkal to pobyt z rodzina, ktorego nie ma w UK.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.10.2020 13:00
Jak dla mnie, to wróciła do niewłaściwej części kraju po prostu ;P
odpowiedz

Polecane dla Ciebie