W poprzednim artykule opowiadaliśmy o tym, jak wygląda życie polskiej modelki na zagranicznym kontrakcie. Tym razem Joanna Rowicka opowiedziała nam, jak zaczęła się jej przygoda z modelingiem, co jest najważniejsze w tym zawodzie oraz co dodaje jej pewności siebie.
Zobacz również: Jak wygląda dzień z życia polskiej modelki w Szanghaju? Rozmowa z Joanną Rowicką [cz. I]
Okazuje się, że na nic nigdy nie jest za późno, czego sama jest najlepszym przykładem.
Pierwszą propozycję otrzymała już jako 14-latka, jednak na pierwszy krok w tę stronę zdecydowała się dużo później. W zawodzie modelki pracuje od 6 lat, zarówno w Polsce jak i na zagranicznych kontraktach. Obecnie współpracuje z agencją Myst Models. Ostatnio zwiedziła Bangkok, Szanghaj oraz Dżakartę. Jak jej się to udało?
Zuzanna Niedzielska: Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z modelingiem? Co Cię do tego zainspirowało? Wspominałaś, że Twoi rodzice raczej niechętnie popychali Cię w tę stronę. Ty jednak mimo wszystko konsekwentnie realizowałaś swój cel.
Joanna Rowicka: Myślę, że tym, co na pewno mnie do tego popchnęło, była chęć podróży, poznawania innych kultur, odwiedzania nowych miejsc i przede wszystkim pracy, bo dzięki niej można bliżej poznać innych ludzi, zobaczyć jak działają zawodowo i w jaki sposób się komunikują.
Modeling był moją pasją od dziecka. Pierwszą propozycję współpracy otrzymałam jako nastolatka, wtedy odezwał się do mnie tzw. scout, czyli osoba, która wyszukuje nowe twarze dla konkretnych agencji. Wydawało mi się, że to prawdopodobnie jakiś spam i nie byłam pewna, czy w ogóle odpowiadać na tę wiadomość. Miałam wówczas 14-lat i opublikowałam na swoim profilu zdjęcia z wakacji, na których byłam w kostiumie kąpielowym na plaży. Zdjęcia były całkowicie naturalne, nieprzerobione, wyglądały trochę jak tzw. polaroidy, czyli fotografie, które wykonuje się modelkom, kiedy planuje się np. wysłać je na kontrakt. Robimy je na bieżąco, najlepiej jak najczęściej. Modelki są na nich bez makijażu, w kostiumie, a następnie takie zdjęcia są wysyłane do klienta, który może zobaczyć ich figurę i twarz.
Zobacz również: Nie malują się, a faceci i tak do nich wzdychają. Taka twarz nie wymaga poprawek
Tamten mężczyzna napisał do mnie, że chętnie zobaczyłby mnie w agencji. Moja mama postanowiła zadzwonić do tej siedziby i sprawdzić, czy faktycznie ta osoba pracuje na ich zlecenie. I to jest bardzo ważne, aby weryfikować takie informacje, zwłaszcza, jeżeli są to niepełnoletnie dziewczyny. Po pierwsze, czy to jest w ogóle agencja modelek, bo w praktyce niestety bywa różnie.
Po potwierdzeniu wszystkiego agencja chciała wysłać mnie na kontrakt do Paryża, jednak na pierwszy krok w świecie modelingu odważyłam się dopiero dużo później. W wieku 19 lat poszłam na pierwszy casting do reklamy i wygrałam go. Byłam w szoku i to wydarzenie uświadomiło mi, że warto iść w tę stronę. Pamiętam, jak jedna z koleżanek w gimnazjum zawsze powtarzała mi to na szkolnym korytarzu, a ja wtedy byłam jeszcze bardzo niepewną siebie nastolatką, więc na tamten moment było to dla mnie trochę za wcześnie. A potem już w wieku 18-19 lat zaczęłam pracować jako modelka, najpierw na polskim rynku, później już za granicą.
ZN: Jakie 3 cechy powinna mieć modelka, aby przetrwać w tym zawodzie?
JR: Możemy je na pewno podzielić na fizyczne i osobowościowe. Bardzo ważną cechą, jeżeli chodzi o wygląd, jest proporcjonalna sylwetka, o którą należy dbać. Co prawda teraz się to zmienia, ale modelki z reguły muszą też być wysokie - wyższe niż przeciętni Polacy na ulicach. Modelki wybiegowe zaczynają się od 1,75 cm wzwyż, a modelki, które pracują komercyjnie np. jako twarze dla katalogów, mogą być niższe, ponieważ nie przywiązuje się już takiej wagi do ich wzrostu.
Jeżeli chodzi o cechy charakteru to na pewno bardzo ważna jest otwartość. Bez niej nie dogadamy się z klientem.
Praca modelki nie polega wyłącznie na staniu w ubraniach i pozowaniu. Od modelki wymaga się dużo więcej. Bardzo ważne jest, aby uzgodnić formułę jaką klient chce przekazać w swojej danej kolekcji czy kampanii. On oczekuje, że będziemy swoją postawą, wyglądem, mimiką czy sposobem wyrażania emocji przekazywać jego wizję.
Bardzo ważna jest też z pewnością umiejętność mówienia po angielsku i znajomość języka. Sama byłam świadkiem sytuacji, w których ktoś słabo mówił po angielsku, i wtedy zwyczajnie ciężko jest przekazać i zrozumieć wizję, którą projektant chce nam powierzyć i liczy na to, że zrealizujemy ją w jego projekcie. Już nawet nie chodzi tutaj o prywatne rozmowy. To zwyczajnie ułatwia przekazanie koncepcji.
Zobacz również: Jak pokochać swoje ciało? 5 pomocnych wskazówek
Oprócz tego radzenie sobie w bardzo trudnych warunkach, jakimi są wyjazdy. Trzeba się przygotować na to, że to nie jest dla każdego. Część osób, która zaczyna jeździć na kontrakty, bardzo szybko wyczerpuje tę formułę i znam wiele dziewczyn, które są bardzo podatne na uwagi na temat ich wyglądu. Nawet jeżeli ktoś miał pewność siebie wcześniej, to może ona zostać mocno zaburzona. Choć z drugiej strony modeling z czasem buduje tę pewność siebie. Trzeba po prostu lubić samego siebie. I przede wszystkim lubić ze sobą przebywać.
ZN: A co Tobie dodaje pewności siebie?
JR: Wyjazd do Szanghaju był moim przełomowym kontraktem, ponieważ spotkałam się tam z prawdziwą modą. Myślę, że takiej pewności siebie dodało mi to, że potrafiłam odnaleźć się w nowym środowisku, którego w ogóle nie znałam i zobaczyłam, że to nie było dla mnie aż takie trudne. Na pewno pewności siebie dodają mi projekty, które realizuję i wcale nie muszą być to firmy znane wszystkim. Ważna jest ta wizja, którą przekazujemy. Widzimy, jacy ludzie są kreatywni. To jest niesamowite.
Samo to, że potrafiłam dogadać się z ludźmi różnych kultur dodało mi dużo pewności siebie.
No i nie oszukujmy się - komplementy, które otrzymuje się po zrealizowanych zleceniach są naprawdę miłe i procentują na przyszłość.
ZN: Lubisz oglądać siebie na zdjęciach?
JR: Z reguły lubię na siebie patrzeć, ale jestem też bardzo krytyczna. Rzadko kiedy jestem w 100% zadowolona ze swoich projektów, więc jest to moja duża wada. Za każdym razem wydaje mi się, że mogłam coś zrobić jeszcze lepiej. Zawsze, gdy z kimś pozuje, wydaje mi się, że to on wygląda lepiej. Jednak bardzo często, gdy oglądam swoje zdjęcia z dużych projektów czy pokazów, to jestem zadowolona, że ktoś postawił właśnie na mnie. Fajnie jest oglądać efekty swojej pracy.
ZN: Z kim współpracę wspominasz najlepiej i dlaczego?
JR: Trudno byłoby mi wymienić jeden taki projekt. Nie wiem dlaczego, ale moim przełomowym momentem był pokaz na Fashion Weeku w Szanghaju. Ten pokaz był bardzo różnorodny i pokazywał kobietę w bardzo różnych odsłonach: od wesołej, pewnej siebie i żywiołowej po nostalgiczną, subtelną, delikatną. Ogólnie to show jest jednym z moich ulubionych i z dużym sentymentem oglądam zdjęcia z niego.
ZN: Jakie to uczucie iść w takim pokazie?
JR: Na pewno duży stres. Na pokazach modelki często dostają stroje i buty, które założyły tylko raz na tzw. fittingu przed pokazem, albo (tak jak stało się w moim przypadku) tuż przed projektantka postanowiła zmienić mi sukienkę i musiałam zamienić się z inną modelką. Więc tak naprawdę szłam w niej w pokazie po raz pierwszy, nie wiedząc w ogóle, czy sobie z tym poradzę, ponieważ nie było już nawet czasu, żeby to sprawdzić. To zawsze takie połączenie stresu z motylami w brzuchu.
Ja bardzo lubię pokazy mody za autentyczne emocje na żywo. Na zdjęciach jednak zawsze można coś zagrać. Fajnie jest czuć w powietrzu energię ludzi, którzy podziwiają nową kolekcję. Trudno byłoby mi wybrać pomiędzy pokazem, a sesją zdjęciową, ponieważ to dwa zupełnie różne doświadczenia.
ZN: Kiedy czujesz w tej pracy największe spełnienie i satysfakcję?
JR: Tak naprawdę z każdym kolejnym projektem. Wiadomo, że każdemu zdarzają się słabsze dni. Należy wspomnieć o tym, że praca modelki jest bardzo wymagająca i trwa zwykle wiele godzin. Ale to poczucie, że jestem w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie (a mam tak bardzo często) daje mi ogromną satysfakcję i energię. Nie byłabym tą osobą, którą jestem dzisiaj, gdybym tego marzenia nigdy nie spełniła i nie spróbowała.
ZN: Kto Cię inspiruje?
JR: Na pewno moją inspiracją od wielu, wielu lat jest niezmiennie Kate Moss. Pomimo tych wszystkich afer, w których brała udział. <śmiech> Jest dla mnie ikoną mody i stylu. Powierzchownie jest nieatrakcyjna i składa się z elementów brzydkich, ale razem tworzy to zgraną całość i coś pięknego. Bardzo lubię, jak w świecie modelingu pojawiają się osoby w których jest coś nieoczywistego. Na pewno Georgia Jagger jest dla mnie dużą inspiracją. Myślę, że też Anja Rubik, jeżeli chodzi o polski rynek.
ZN: Chciałabyś przekazać coś naszym czytelniczkom, które chcą spełniać swoje marzenia, nie tylko w obszarze modelingu?
JR: Chciałabym powiedzieć o tym, żeby nigdy nie rezygnować ze swoich marzeń, i taka rada może bardziej dla rodziców osób, które są takimi trochę marzycielami z głową w chmurach, żeby wspierać te marzenia, bo później może wyjść z nich coś naprawdę fajnego. Nie ma nic fajniejszego niż samorealizacja. I nie poddawać się, nawet jeżeli ktoś zaczyna później niż inni w danym zawodzie, ponieważ sama zaczynałam dosyć późno, a modeling, jak wiadomo, jest domeną ludzi młodych. Na nic nigdy nie jest za późno, są tylko ograniczenia w naszej głowie. I wspierajmy się nawzajem, bo nie ma nic gorszego niż brak akceptacji dla naszych działań.
Zobacz również: Jak wyglądają mężowie topowych modelek? Zobacz, za kogo wyszły te piękności!