Ma 27 lat, pochodzi ze Szwajcarii, zna 7 języków i… ponad wszystko kocha zwierzęta. Dean Schneider to człowiek z misją, o którym robi się coraz głośniej na świecie. Choć w swojej ojczyźnie prowadził świetnie prosperującą firmę, zajmującą się finansami, pewnego dnia postanowił zupełnie zmienić swoje poukładane życie i przeprowadzić się do południowej Afryki. Kupił tam 360-hektarowe gospodarstwo i założył oazę dla dzikich zwierząt.
Zobacz także: Wyzwanie #2019in5words: Greta Thunberg ma dla nas przerażającą wiadomość
Większość z nich trafia do mnie po okropnych przeżyciach, np. uratowane od nielegalnych handlarzy. Mamy ośrodek rehabilitacji, w którym zwierzęta, przykładowo uderzone przez samochód, są leczone przez wiele tygodni, a nierzadko miesięcy. Potem wypuszczamy je na wolność, w dzicz, bo stamtąd pochodzą. Z kolei lwy, gepardy, hieny czy małpy, które widzicie na moich filmikach, trafiły do mnie z niewoli. Daję im dom aż do śmierci.
- wyjaśnił Dean w wywiadzie dla programu Dzień Dobry TVN. Oprócz pomagania zwierzętom, 27-latek przygotowuje także edukacyjne, a przy okazji bardzo zabawne filmiki na ich temat. Jak sam mówi, w ten sposób chce nauczyć ludzi miłości i szacunku do zwierząt.
Na jego profilach w social mediach oraz na kanale prowadzonym na YouTube przeważają pozytywne treści (koniecznie zobaczcie filmik, na którym Dean gra lwom na ukulele!), ale nie brakuje też trudnych tematów, takich jak kłusownictwo i nielegalne zabijanie gatunków, które wkrótce mogą zupełnie zniknąć z naszej planety.
Schneider stara się przy tym pokazywać piękno zwierząt we wszystkich wymiarach – na jednym nagraniu widzimy zatem lwy, które uwielbiają się do siebie przytulać, a na innym warczą na siebie przy wspólnym posiłku. Karmienie dzikich zwierząt zebrami wywołało zresztą jakiś czas temu oburzenie wśród części widzów Deana. 27-latek wyjaśnił jednak, że taki jest cykl natury – ani lwy, ani hieny nie są roślinożerne (próbował je nawet nakarmić jabłkami i bananami, ale ich miny mówiły same za siebie). Raz na kilka dni dostarcza im więc do oazy mięsny posiłek, w pierwszej kolejności starając się, by były to zwierzęta słabsze, zranione, z mniejszymi szansami na przeżycie.
Schneider potrafi z niesamowitą pasją opowiadać o mieszkańcach swojej oazy nie tylko na Instagramie czy YouTube (ma tam już prawie milion subskrybentów), ale także na warsztatach dla dzieci. Szwajcar z misją tłumaczy bowiem, że to właśnie one są przyszłością planety i to one za kilkanaście, kilkadziesiąt lat będą miały na nią wpływ. Szacunku i miłości do natury trzeba ich zatem uczyć już teraz.
Kiedy obejrzycie choćby jeden filmik Deana w social mediach, zrozumiecie jego fenomen. Obserwatorzy mówią wprost: „Ten facet powinien mieć swój program na Netflixie!”. I wiecie, co? Zgadzamy się z tym!
Zajrzyjcie do poniższej galerii i zobaczcie najbardziej niesamowite zdjęcia Deana Schneidera z pięknymi, dzikimi zwierzętami!
Zobacz także: Australia płonie, Polska wysycha – katastrofa klimatyczna dzieje się na naszych oczach