Jak zostać alternatywką? 18-letnia Martyna oryginalność ma we krwi

Sama nie używa tego słowa, bo jest za bardzo mainstreamowe.
Jak zostać alternatywką? 18-letnia Martyna oryginalność ma we krwi
Fot. Unsplash
01.02.2020

Od kilku lat Wydawnictwo Naukowe PWN organizuje plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku. W poprzednich edycjach królował sztos, xD i dzban, a aktualnie bezkonkurencyjne okazały się eluwina, jesieniara oraz numer jeden w rankingu - alternatywka.

Zobacz również: 3 słowa, które młodzi Polacy pokochali w 2019 roku. Wstyd ich nie znać

Dziewczyna o alternatywnych upodobaniach i zachowaniach. Nie utożsamiająca się z popularnymi trendami odnośnie ubioru, makijażu, gustu muzycznego. Ubiera się w specyficzny sposób, zazwyczaj ma kolczyk w nosie, kolorowe włosy, ciemne ubrania oraz słucha emo-rapu

- brzmi definicja opublikowana na sjp.pwn.pl.

Czy można coś do tego dodać? Postanowiliśmy sprawdzić u źródła, czyli niepokornej nastolatki, która wedle przyjętych kryteriów zasługuje na ten tytuł jak mało kto. Martyna do perfekcji opanowała sztukę unikania mainstreamu.

Papilot.pl: Co poczułaś, kiedy poznałaś Młodzieżowe Słowo Roku 2019?

Bardziej podobała mi się chyba jesieniara, a eluwina w ogóle nie powinna się tam znaleźć. Alternatywkę fajnie, że doceniono, ale od tego momentu przestała być tak naprawdę alternatywna. Trafiła na czołówki i wszyscy o niej mówią, więc trochę się to kłóci ze znaczeniem.

Pomyślałaś sobie, że to nagroda także dla ciebie?

Może nie osobiście dla mnie, ale doceniono osoby, które nie boją się być sobą. Wiele razy dostawało mi się za to, że nie pasowałam do reszty. Teraz okazuje się to fajne i wzbudzam szacunek. Usłyszałam nawet, że zawsze byłam prawdziwą alternatywką, a teraz można spotkać same farbowane lisy.

Jak przejawiała się twoja alternatywność?

Nigdy nie kręciło mnie to, co widziałam w telewizji, necie i kolorowych gazetkach. Szukałam czegoś bardziej wyjątkowego. Oryginalnego, z duszą, dla koneserów. Choć nie musiałam - nosiłam ciuchy z lumpa (lumpeks, używana odzież - przyp. red.), a fajnych płyt szukałam na targach staroci. Wyglądałam i zachowywałam się inaczej od koleżanek.

Ktoś powie, że to silenie się na oryginalność i tylko poza.

Niech sobie mówi. To nie jest tak, że postanowiłam być fajniejsza od innych, ale gdzieś w środku strasznie się męczyłam. Taki był mój wizerunek i gust - zgodne z tym, co czułam w środku. W tej mojej alternatywności zawsze byłam prawdziwa.

Zobacz również: Tak wyglądały nastolatki 150 lat temu. Nie przypominają współczesnych dziewczyn

Zacznijmy od warstwy zewnętrznej. Jak wygląda alternatywka?

Różnie, bo gdyby istniał ustalony styl, to trudno byłoby go nazwać alternatywnym. Można wyróżnić pojedyncze znaki rozpoznawcze. Zazwyczaj to jednak kruczoczarne włosy i dość blada cera. Pojawiają się też kolczyki - w różnych miejscach na uchu i twarzy. Makijaż to głównie czarny eyeliner, a nie kolorowe cienie.

Kojarzy się ze stylem znanym jako emo.

Emo już było i nie wróci, choć faktycznie są podobieństwa. Ktoś taki słuchał tylko mrocznej muzyki, miał wieczną depresję i skłonność do samookaleczeń. Dzisiejsza alternatywa to niszowe kapele różnych gatunków, poezja, stare kino i tym podobne sprawy. Nie ma w tym aż takiego cierpienia. Pojawiają się nawet krzykliwe kolory na włosach i ubraniach, żeby jeszcze bardziej podkreślić swoją wyjątkowość.

Kto może zostać alternatywką i skąd wiadomo, że już nią jest?

Prawdziwa alternatywka nie zastanawia się nad tym. Ma swój styl i wszystko inne w nosie. To nie jest klub, do którego człowiek się zapisuje. Jeśli ktoś nas tak nazwie - ok. Jeśli nie - widocznie nie ogarnia aż takiej oryginalności. Człowiek wyjątkowy nie potrzebuje tak naprawdę etykiet i uznania. Wystarczy, że sam czuje się ze sobą dobrze.

Wspomniałaś, że sztuka ma dla ciebie spore znaczenie.

Ciągle czegoś słucham albo coś oglądam. Im mniej popularny wykonawca, tym lepiej. Mam wtedy poczucie, że odkrywam kogoś, kogo inni jeszcze nie docenili. Alergicznie reaguję na wszystko, co jest aktualnie na topie. Po prostu mi się to nie podoba. Tak samo jest z filmami i serialami - chciałam obejrzeć np. „Stranger Things”, ale zrobił się wielki boom i straciłam ochotę.

Słyszysz czasami, że to chwilowe i kiedyś ci przejdzie?

Niedawno skończyłam 18 lat i jak łatwo się domyślić - jeszcze nigdy wcześniej nie byłam w tym wieku. Trudno więc powiedzieć, co się ze mną stanie za rok czy 5. Może nadal będę ceniła indywidualizm, a może popłynę z nurtem. Mam tylko nadzieję, że nigdy nie padnie z moich ust „eluwina”.

To zaprzeczenie alternatywności?

O ile wiem, to wymyślił je lub wypromował jakiś strasznie popularny chłopak z YouTube’a. Chyba nie muszę dodawać, że nie jestem fanką wygłupów przed kamerą. Wolę kanały, które nie mają jeszcze tysiąca subów (subskrypcji - przyp. red.).

Zabrzmiało trochę snobistycznie.

Dziwnie bym się czuła, gdybym nagle zaczęła się fascynować dokładnie tym samym, co inni. Mam w sobie jakiś wewnętrzny sprzeciw i nie lubię rzeczy nastawionych wyłącznie na zysk. Fajnie, gdy ktoś osiąga sukces przy okazji, ale widać że robi to z pasji. Tego nie można powiedzieć o gwiazdach Internetu, muzyce pop czy filmach fantasy. One mają się podobać i zarobić, a właśnie temu sprzeciwiają się takie osoby jak ja.

Zobacz również: Dziś każda dziewczyna chce być „VSCO girl”. Jedni kochają ten styl, inni go nienawidzą

Polecane wideo

Tak wyglądały nastolatki 150 lat temu
Tak wyglądały nastolatki 150 lat temu - zdjęcie 1
Komentarze (9)
Ocena: 4.56 / 5
gość (Ocena: 5) 02.02.2020 18:33
Mnie nikt nie lubił i omijano mnie szerokim łukiem. Ubierałam się zupełnie inaczej, na przerwach rysowałam po zeszytach zamiast siedzieć z rówieśnikami. To nie był żaden bunt, nie nienawidziłam ich, byli dla mnie kompletnie neutralni. Miałam i mam normalną rodzinę, z którą raczej zawsze miałam dobry kontakt. Ubiór szedł w parze z zainteresowaniami - stare kino, głównie horrory i science fiction, dużo książek. Tak, dziś mam tatuaże i kolczyki, ale na tyle subtelne, że nikt by mnie "alternatywką" nie nazwał. Mam naturalne włosy i uwielbiam je pielęgnować. W ogóle się nie maluję. Skończyłam artystyczny kierunek studiów, ale nie było to ASP i dobrze sobie radzę. Trochę ubolewam nad tym, że ciuchy, które kiedyś sobie zamawiałam, szyłam, wynajdowałam w lumpeksach - dziś spowszedniały i nosi je 95% nastolatek. Nadal mam dużo takich, których nie widziałam nigdy na nikim innym i jestem z nich dumna, ale nie staram się silić na żadną oryginalność. Nawiązując do tematu: "alternatywką" nie można się stać. Wtedy jest to, po prostu, sztuczne podążanie za trendem. Te same zdjęcia na Instagramie (ja go nawet nie posiadam, chociaż nie krytykuję ludzi, którzy lubią pokazywać się w Internecie), ten sam, zblazowany sposób wypowiedzi i poruszania się... Jeśli ktoś jest oryginalny, to dlatego, że taki się urodził i tych prawdziwych 'freaków' nie brakuje. Rozejrzyjcie się dookoła, bo nie zawsze zdradza ich ubiór, czy niebieskie/różowe/zielone włosy. Pozdrawiam każdego, kto ma swój gust. I pamiętajcie, że macie też prawo lubić to, co popularne, bo skreślanie wszystkiego, tylko dlatego, że fanów jest więcej niż trzydziestu, to głupota.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 01.02.2020 23:23
Na uczelniach artystycznych można znaleźć dużo takich "alternatywek". Ja swoją oryginalność pokazuję zupełnie inaczej w tym środowisku artystycznym: Nie ubieram się w jakieś podarte, stylizowane na zniszczone ciuchy, nie farbuję włosów na dziwne kolory (kolorowe włosy dobre są dla nastolatek i sesji zdjęciowej), nie mam całego ciała w kolczykach, nie tatuuję się (nienawidzę igieł i robienia z ciała bezmyślnego brudnopisu), słucham muzyki gatunku ambient (taka relaksacyjna), mam nietypowe zainteresowania (stare filmy i winyle przejadły mi się. Osobiście wolę kolekcjonować świąteczne lalki Barbie i perfumy mało znanych marek) i nie interesuje mnie to całe pokazywanie na siłę, że jest się "oryginalnym" (na mojej uczelni niestety w większości to są pozerzy a nie oryginalni). Kiedyś jedna taka laska zapytała się mnie, czemu nie ubieram się jak artystka, nie mam tatuażu ani nie mam kolczyka w nosie, na co jej odpowiedziałam, że nie muszę całemu światu pokazywać, że lubię malować i że jestem inna, bo te całe "alternatywki" tak spowszechniały, że teraz co druga laska ma wszędzie kolczyki, tatuaże, "oryginalne" ciuchy i buty, kolorowe włosy i "nietypowe" zainteresowania
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 01.02.2020 20:01
Prawdziwe alternatywki były w latach 90 i początki 2000, gdy to słowo nie istniało, a szkoła i ludzie w niej to był jeden wielki mainstream. Jak już byłaś ową alternatywką, to jedną na całą klasę, ba, szkołę bardzo często. Nie miałaś koleżanek w swoim klimacie i często spotykałaś się z pogardą rówieśników. Ubrać się po swojemu to był wyczyn, bo ciuchów nie było takich jak teraz, rockowych i odjazdowych. Miało się te glany czy martensy w cenie 3 krotnie niższej niż obecna, plecak kupiony w sklepie wojskowym, ćwieki kupowało się na sztuki i ćwiekowało co się dało. Do sklepu muzycznego chodziło się po naszywki z zespołów. W lumpeksach znajdowało się spodnie w kratę, jeansowe bezrękawniki, skórzane kurtki i spódniczki (teraz wszystkie te rzeczy są w każdej sieciówce a wtedy to było coś to dorwać ;) ) Serio wtedy miało się poczucie bardzo dużej wyjątkowości. Teraz co druga dziewczyna wygląda w taki sposób przez co nie jest to już nic alternatywnego, wszystko jest podane jak na tacy w ciepłych galeriach handlowych i internecie. Pozdrawiam wszystkie "alternatywki" tamtych lat, które musiały się trochę napracować nad wyglądem i użerać z społeczeństwem, które było jeszcze totalnie nie poznane z wszelkimi odstępstwami od norm :)
zobacz odpowiedzi (3)
gość (Ocena: 5) 01.02.2020 16:52
Co druga sie tak nazywa, to już się zaczyna robić nudne
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 01.02.2020 07:26
Opis alternatywki to typowy wygląd, co drugiej nastolatki w trudnym okresie dojrzewania
odpowiedz

Polecane dla Ciebie