Malwina (22 l.) wybrała się wraz z mężem na spacer po plaży w Rewie, szli razem, a Bartek robił jej zdjęcia. Sielskość atmosfery została przerwana przez złowrogi świst. Po chwili nylonowa linka od latawca kitesurfingu porwała ciężarną mamą w powietrze i rzuciła jak worek.
Na szczęście, mimo groźnie wyglądającej sytuacji, kobiecie ani dziecku nic się nie stało:
„Przez tych szaleńców o mały włos nie urodziłabym dziecka o dwa miesiące za wcześnie.”
Linka owinęła się w bardzo niebezpiecznym miejscu, wokół szyi tuż obok tętnicy:
„Poczułam potworny ból. Nie byłam w stanie się ruszyć, nie mogłam złapać tchu.”
Karetka zabrała Malwinę do szpitala, lekarze zalecili relaks i dużo odpoczynku, aby nie przyspieszać porodu.