Kompleks to nasze drugie imię. Zdecydowana większość kobiet nie do końca akceptuje siebie. Narzekamy na swoją wagę, rozmiar piersi, figurę, gęstość włosów, długość rzęs i każdy nawet najdrobniejszy szczegół naszego wyglądu. Potrafimy docenić urodę innych, ale własną już nie do końca. A nawet jeśli, to nigdy się do tego nie przyznajemy, żeby nie zostać posądzoną o narcyzm. W cenie jest skromność i brak pewności siebie. Przekonanie o własnej perfekcji jest z góry podejrzane.
Dobrze wie o tym Dominika, która bez wahania przyznaje, że jest jedną z najpiękniejszych kobiet w Polsce, jeśli nie na całym świecie. Uwielbia spoglądać w lustro i publikować swoje zdjęcia w Internecie. Jak twierdzi, niczego by w sobie nie zmieniła. Ma za to sporo do zarzucenia innym i wcale nie chodzi o ich wygląd. 27-latka ma żal do kobiet, które nie robią nic innego, poza użalaniem się nad sobą. A na dodatek są w stanie zmieszać z błotem każdą, która nie czuje takiej potrzeby.
W rozmowie z nami zdradza, czy zawsze była sobą aż tak zachwycona oraz jak jej się żyje wzbudzając podziw mężczyzn i powszechną zazdrość ze strony innych przedstawicielek płci, nomen omen, pięknej.
fot. Unsplash
Papilot.pl: Jestem najpiękniejszą Polką - nie brzmi to zbyt skromnie.
Dominika: I nie musi. Doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich zalet, ale i niedoskonałości. Mówię to trochę z przekory, bo przyjęło się, że kobieta sama siebie komplementować nie może. Wręcz przeciwnie - powinna szukać dziury w całym i zatracać się w swoim zakompleksieniu. Ja nie chcę tak żyć i dlatego ku zgorszeniu innych ogłosiłam się najpiękniejszą kobietą, jaka kiedykolwiek chodziła po Ziemi.
To tylko prowokacja czy rzeczywiście uważasz siebie za ósmy cud świata?
Na pewno nie miałabym tak wysokiego poczucia własnej wartości, gdybym była brzydka. Chociaż czym jest brzydota, to już pozostawiam ocenie każdego człowieka. Mnie podoba się co innego, niż tobie i to całkowicie normalne. Kiedy spoglądam w lustro, to nie skupiam się na tym, co chciałabym w sobie zmienić. Cieszę się z tego, jaka jestem i myślę, że jestem atrakcyjna nie tylko dla siebie.
Często to słyszysz?
Współcześni faceci nie potrafią już prawić komplementów. Jeśli już, to zawsze brzmi to wulgarnie. Ale tak - często dają mi do zrozumienia, że jestem w ich typie. Doceniają moją urodę. Zwłaszcza w komentarzach pod moimi zdjęciami. Reguła jest taka, że panowie nie ukrywają zachwytu, a panie - frustracji. To dziewczyny najmocniej mnie krytykują i sugerują, że powinnam zoperować sobie niemal wszystko.
Oglądasz później profile swoich hejterek i…
Cieszę się, że wyglądam tak jak wyglądam, a nie jak one. W większości przypadków to bardzo zakompleksione kobiety, czy nawet dziewczynki. Patrząc na nie utwierdzam się jedynie w przekonaniu, że mnie niczego nie brakuje.
Zobacz również: 12 drobnych szczegółów wyglądu, które bardzo Cię szpecą
fot. Unsplash
Czy szukałaś potwierdzenia swojej urody np. w konkursach piękności?
Byłam na castingu do pewnego programu, w którym chodzi przede wszystkim o wygląd. Brałam też udział w eliminacjach do wyborów miss. W pierwszym przypadku usłyszałam, że faktycznie jestem śliczna, ale moja uroda jest zbyt komercyjna. Nawet się z tego ucieszyłam, bo raczej nie chciałabym wyglądać jak współczesne modelki. One są zupełnie bezkształtne i bardzo męskie. W drugim - przeszłam do dalszego etapu, ale tam uroda to nie wszystko. Nie chcę komentować zachowania dziewczyn, które później zdobyły tytuły.
Hejterki mogą stwierdzić, że widocznie czegoś ci brakuje.
To ich święte prawo. A ja nadal patrzę z przyjemnością w lustro i dostrzegam te pożądliwe spojrzenia. Jestem na takim etapie w moim życiu, że nie za bardzo przejmuję się krytyką. Jeśli moim największym grzechem jest to, że lubię siebie, to pozwólcie, że będę grzeszyć nadal. Samoakceptacja to nie jest coś, czego należy się wstydzić.
Samoakceptacja a samouwielbienie to dwie różne sprawy.
Nie jestem ślepo zapatrzona w siebie i nie uważam siebie za lepszą od innych. Ale też nie przepraszam za to, kim jestem i jak wyglądam. Bóg dał mi urodę, zdrowie i całkiem sprawny mózg, więc mam być z czego dumna.
To dlaczego nie chcesz ujawnić swoich danych i przy okazji pokazać swoich zdjęć?
Bo żyjemy w Polsce, gdzie za taką postawę zostałabym zgnębiona. Rodacy nie lubią osób pewnych siebie i przekonanych o swojej wyjątkowości. Pozytywnie reagują tylko na ludzką krzywdę. Ładna, zgrabna i lubiąca siebie dziewczyna to dla nich wróg. Pewnie dlatego, że sami siebie nie akceptują.
Błędy w makijażu ust, przez które wyglądasz śmiesznie albo staro
fot. Unsplash
Spróbujmy przynajmniej opisać, jak wyglądasz.
Mam 176 cm wzrostu, jestem od urodzenia dość szczupła, miseczka C, zgrabna pupa, do tego długie blond włosy, niebieskie oczy, delikatny makijaż, dopasowane ciuchy. Brwi nie za cienkie, ani za grube, starannie wykonany manicure, lubię chodzić na obcasach. Można powiedzieć, że obiektywnie atrakcyjna. Ten opis mówi sam za siebie. Mam to szczęście, że blisko mi do, przynajmniej teoretycznego, ideału.
A czym według ciebie jest brzydota?
Nie chcę filozofować, że brak atrakcyjności zawsze wynika z niepewności, zakompleksienia albo zaniedbania. To też, ale moim zdaniem niektóre kobiety po prostu mają w swojej urodzie coś takiego, że nigdy nie będą uważane za perfekcyjne. Za mały biust, krótkie włosy, nadwaga, asymetria twarzy. W grę wchodzi sporo szczegółów. Z jednym jest coś nie tak i cała reszta przestaje mieć znaczenie. To oczywiście kwestia gustu, ale uważam, że istnieje coś takiego jak uniwersalny ideał urody.
Ty nim jesteś?
Wierzę w to i polecam wziąć ze mnie przykład. Kiedy lubisz siebie, to naprawdę życie staje się łatwiejsze. Szkoda czasu na szukanie dziury w całym i wymyślanie, co mogłabym w sobie zmienić. Skupiam się na tym, że jestem i mam coś do zrobienia na tym świecie.
Zachwycać urodą…
To też, ale chyba czas zrozumieć, że kobiety mają do zaoferowania znacznie więcej.