Na niektóre kwestie nie mamy wpływu, chociaż bardzo byśmy się starały. Wtedy nie pozostaje nam nic innego, jak pogodzić się z rzeczywistością albo… stracić radość życia i pogrążyć się w rozpaczy. Ona nie mogła sobie na to pozwolić, bo jest mamą 4 dzieci. Poza tym, pogodne usposobienie pozwoliło jej nabrać do siebie sporego dystansu i dziś już nie pyta „dlaczego ja?”.
Sharekia Winston pierwsze niepokojące objawy zauważyła ponad 10 lat temu, kiedy urodziła swoją pierwszą córkę. Jasne plamki na skórze potraktowała jednak jako niegroźną wysypkę i zignorowała temat. Z czasem te zaczęły jednak rosnąć i zajmować kolejne części ciała.
Wystarczyła jedna wizyta u dermatologa, by ten postawił diagnozę. U kobiety stwierdzono bielactwo nabyte.
Zobacz również: 18-latka żali się, że chłopak nazwał ją OBRZYDLIWĄ i NIEATRAKCYJNĄ. Miał powód?
źródło: Instagram (instagram.com/rekiawinston)
Zawodowa pielęgniarka wtedy jeszcze nie wiedziała, co to tak naprawdę znaczy. Otrzymała od lekarza maści i wierzyła, że wszystko wróci do normy. Specyfiki jednak na niewiele się zdały i jasne plamy na skórze stawały się coraz większe. W poradzeniu sobie z sytuacją nie pomagały komentarze postronnych ludzi. Ci wciąż dopytywali, czy jej choroba na pewno nie jest zaraźliwa.
- Zaczęłam się bardzo wstydzić tego, jak wyglądam. Nakładałam mocny makijaż na twarz, żeby ukryć przebarwienia. Z takim make-up`em wyglądałam tak, jakbym szła na imprezę, a nie do pracy w szpitalu. W sklepach dzieci niedyskretnie pytały swoich rodziców, co jest ze mną nie tak - wspomina.
Kolejne porody sprawiły, że przypadłość stała się jeszcze bardziej widoczna. Wtedy zrozumiała, że albo się z tym pogodzi, albo oszaleje.
Zobacz również: Ta dziewczyna ma twarz, której się nie zapomina. Aby tak wyglądać, przeszła kilkadziesiąt operacji!
źródło: Instagram (instagram.com/rekiawinston)
Kobieta znalazła oryginalny sposób na zaakceptowanie siebie. Tajemnicą sukcesu okazało się poczucie humoru i dystans do siebie. Sharekia zaczęła być aktywna w mediach społecznościowych, gdzie do dziś publikuje swoje zdjęcia opatrzone bardzo nietypowymi hashtagami w stylu #oreo, #krowa, #muuu.
- Zaczęłam żartować sama z siebie. Teraz jestem zdania, że jeśli nie podoba ci się moje bielactwo, to po prostu na mnie nie patrz. Zdaję sobie sprawę, że wyglądam jak ciasteczko Oreo albo łaciata krowa - dodaje z przekąsem.
Dziś jest przekonana o tym, że wcale nie jest brzydka, ale po prostu wyjątkowa.
Zobacz również: 10 najbardziej nietypowych modelek i modeli świata. Cz.1
źródło: Instagram (instagram.com/rekiawinston)
Sharekia pogodziła się ze swoją chorobą