Nasze wyobrażenie na temat pracowników oświaty jest raczej tradycyjne. Nauczycielki kojarzą nam się jednoznacznie – nudna garsonka, okulary, fatalna fryzura. Nic dziwnego, bo do tej pory w ten sposób prezentowała się większość z nich. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że do szkół wkracza nowe pokolenie. Współczesne 20- i 30-latki wiedzą, że wizerunek także jest ważny. Niestety, czasami prowadzi to do poważnych konsekwencji.
Charlotte Tumilty ze Stanów Zjednoczonych niedawno skończyła studia i została skierowana do jednej z podstawówek, gdzie mogłaby nauczyć się swojego zawodu w praktyce. Przez jakiś czas miała pełnić rolę asystentki nauczyciela. Zdawała sobie sprawę, że trafia do katolickiej placówki, ale nie podejrzewała, że jej charakterystyczny wygląd może być dla kogoś problemem. Sama jest matką dwójki dzieci, więc posiada nie tylko wiedzę, ale także doświadczenie.
Niestety, wystarczyło jedno spojrzenie zwierzchnika i 26-latka została zawrócona do domu. Usłyszała, że ktoś taki nie może uczyć dzieci. Wcześniej zgodziła się na usunięcie kolczyków i zasłonięcie tatuaży na palcach przy pomocy plastrów, ale okazało się, że cała reszta także nie jest do zaakceptowania. Zwłaszcza rysunek na szyi.
Dyrektor szkoły twierdzi, że regulamin obowiązuje wszystkich i nie będzie akceptował podobnych „ozdób”. Charlotte uważa, że padła ofiarą nietolerancji. Kto ma rację? Zobaczcie ją dokładniej...
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?
Wytatuowana nauczycielka - powierzyłybyście jej swoje dzieci?