Kolejne dziecko, zamiast szczęśliwego i beztroskiego dzieciństwa, spotyka się z patologią i lekcją dorosłości w wieku kilkunastu lat. Najgorsze, że odpowiedzialny za to jest rodzic. O bulwersującej historii, która wydarzyła się w Zażółkwi, poinformował „Dziennik Wschodni”.
W lutym tego roku do szpitala w Krasnymstawie na oddział pediatrii trafiła trzynastoletnia uczennica szóstej klasy szkoły podstawowej. Dziewczyna była w ciąży, policjantom zeznała, że została zgwałcona w lesie przez dwóch mężczyzn. Śledczy nie wykryli sprawców. Chłopczyk, który urodził się w lipcu, trafił do ośrodka adopcyjno-opiekuńczego.
Prokuratura na podstawie informacji, które do niej dotarły, nakazała badania DNA ojca dziewczynki pod kątem ojcostwa dziecka. Wyniki testów na 99,99 procent potwierdzają, że to 49-letni Ryszard M. jest rodzicem chłopczyka. Mężczyzna nie przyznaje się do współżycia z córką. Dziewczyna przyznała, że kilkakrotnie doszło do stosunku między nią a ojcem.
Ryszard M. trafił do aresztu. Grozi mu dwanaście lat więzienia. Mieszkańcy Zażółkwi są zszokowani i mówią, że nic nie wskazywało na dramat, jaki rozgrywał się u ich sąsiadów.
Umysł trzynastolatki jest na tyle niedojrzały, że w opinii psychologa, to ona obwinia się za zaistniałą sytuację oraz za to, że jej ojciec trafił do aresztu. Dziewczynka nie ma poczucia krzywdy wyrządzonej przez rodzica i nie identyfikuje się z własnym dzieckiem.
W rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”, psycholog z Fundacji Dzieci Niczyje, Maria Keller-Hamela, tłumaczy zachowanie ofiar, które czują się winne:
„Dzieci nie są w stanie przeciwstawić się dorosłemu: ojcu, dziadkowi, wujkowi. A później nie chcą mówić o tym, co je spotkało. Wstydzą się, często kłamią, by chronić sprawcę. Tego, który je skrzywdził i wykorzystał, mogą dalej kochać, bo to dla nich najbliższa osoba".