Do straszliwej tragedii doszło osiem lat temu. Pochodzący z Podkarpacia czteroletni Przemek został na chwilę sam w domu. Dziecko otworzyło drzwiczki od pieca kaflowego. Rozżarzona iskra, która wydostała się z paleniska trafiła wprost na ubranie malca. Sztuczny materiał zaczął palić się w zastraszającym tempie. Maluch zupełnie nie wiedział co robić, biegał po całym mieszkaniu i krzyczał. Wreszcie wskoczył na łóżko i przykrył się kołdrą, gasząc tym samym płomień – relacjonuje serwis Fakt.pl.
Donośny głos dziecka usłyszała jego matka, która wbiegła przestraszona do mieszkania. Jej oczom ukazał się straszny widok. Ubranie Przemka było całkowicie zwęglone. Część koszulki po prostu wtopiła się w ciało malca.
Dziecko szybko odwieziono do szpitala. Malec przez trzy miesiące leżał nieprzytomny. Jego ciało było poparzone w 70. procentach. Zniszczeniom nie uległy jedynie jego nogi i twarz.
Teraz, gdy minęło już tyle lat od tragedii, jego ciało wciąż pokrywają szpecące blizny. Chłopak przeszedł w swoim życiu ponad 20 bardzo skomplikowanych i niezwykle bolesnych przeszczepów skóry. Jednak to nie koniec jego zmagań z chorobą. Dwunastolatka czekają kolejne operacje.
Niestety, rodzicom Przemka brakuje pieniędzy na dalsze zabiegi. Robią więc wszystko co mogą, aby zebrać potrzebne na operację środki. Są wdzięczni za każde wsparcie.
Każdy, kto chce pomóc Przemkowi w powrocie do zdrowia może to zrobić wpłacając pieniądze na: Barbara Bieszczad Bank Spółdzielczy Dębica ul. Rzeszowska konto nr 62 9475 0003 2001 0002 5276 0001 z dopiskiem "na leczenie i rehabilitację Przemka".
Alicja Piechowicz
Zobacz także:
Biedna dziewczynka z małogłowiem: Straszna (i rzadka) choroba zrobiła z niej potworka!
Przerażająca deformacja genetyczna.
Udar zmienił kipiącego testosteronem zawodnika rugby we fryzjera geja!
Wcześniej miał narzeczoną i pracował w banku.