Kokaina bije w Europie rekordy popularności, szczególnie w Wielkiej Brytanii. Cały czas największą grupą konsumentów są mężczyźni. Jednak wśród uzależnionych (na terapiach i w ośrodkach leczniczych) coraz częściej pojawiają się kobiety. Nie pochodzą z nizin społecznych czy patologicznych rodzin. Zaczęły ćpać, bo robiły karierę.
Nie tylko białe kołnierzyki z City nie wyobrażają sobie dnia bez grama kokainy. Tak samo zaczyna robić coraz więcej kobiet z wielkich korporacji, banków. Tych kilka kresek zapewnia im moc, aby pracować przez kilkanaście godzin non stop, na najwyższych obrotach.
Życia bez kokainy nie wyobrażają sobie nie tylko samotne karierowiczki nastawione na sukces, wśród uzależnionych jest coraz więcej pań z klasy średniej, które mają normalne rodziny. W ciągu ostatnich dwóch lat liczba uzależnionych podwoiła się, a liczba upomnianych za posiadanie narkotyku wzrosła pięciokrotnie.
W rozmowie z „Daily Telegraph", 30-letnia przedstawicielka klasy średniej mówi wprost:
„Koks jest wszędzie. Bylibyście zaskoczeni, wiedząc, jak wiele osób w firmach i biurach bierze narkotyki".
Ludzie zażywający kokainę nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Uważają, że skoro jest to narkotyk drogi i dla bogatych, nie ma dużego niebezpieczeństwa. Myślą: "Wciągają wszystkie gwiazdy i wyglądają pięknie, więc i mi nic się nie stanie". Koks powoduje jednak zmiany w mózgu, zaburzenia snu, wywołuje niepokój, krwawienie z nosa, przewlekły katar.
W Polsce popyt na kokainę systematycznie wzrasta, a spada zapotrzebowanie na tanie narkotyki, typu amfetamina i extasy.
Karol Chmielewski