Nie są znane przyczyny tragedii, do której doszło na przedmieściach Bostonu. Rodzina Revelusów niczym nie różniła się od sąsiadów. Co prawda ich 23-letni syn Kirby miał drobne zatargi z prawem, ale, jak mówią, dotychczas zachowywał się normalnie. Z relacji ciotki chłopaka wynika, że zmienił się po 6-miesięcznej odsiadce. Wrócił do rodzinnego domu, ale nie był już sobą. Coraz częściej się awanturował, nadużywał alkoholu, nie mógł jako były więzień znaleźć żadnej pracy.
W poprzedni piątek wdał się w bójkę z nieznajomym mężczyzną, a o całej historii opowiedziała rodzicom jego siostra, Samantha. W weekend z niewyjaśnionych przyczyn zabił dwie młodsze siostry: Biancę (5 lat) i właśnie Samanthę (17 lat). Policjanci użyli broni, uśmiercając napastnika, gdy zaatakował trzecią siostrę, 9-letnią Sarafinę. Zginął na miejscu, dziewczynka trafiła do szpitala, gdzie po ciężkiej operacji lekarzom udało się uratować jej życie.
Mężczyzna zaatakował swoje siostry kuchennym nożem, pod nieobecność rodziców, babcia w tym czasie robiła pranie w piwnicy. Umierająca Samantha zadzwoniła na telefon alarmowy i słuchawkę przekazała Sarafinie, która wezwała pomoc. Potem Kirby odciął 5-letniej Biance głowę (dziewczynka obchodziła tego dnia urodziny, a tort stał na kuchennym stole). Policja dojechała, gdy rzucił się z nożem na Sarafinę. W wyniku postrzałów napastnik zginął. Oficerzy, którzy wzięli udział w akcji, trafili po opiekę psychiatry.
Mimo całej tragedii rodzice chcą pochować wszystkie swoje dzieci w jednym grobie.
Przeczytaj też: