Witajcie,
Jestem młodą, zadbaną 26-latką. Na co dzień pracuję w urzędzie, po godzinach dorabiam jako instruktorka fitness, w weekendy imprezuję. Mam duże grono znajomych, uwielbiam się dobrze pobawić i nie spieszy mi się do męża i pieluch. Jestem singielką i naprawdę dobrze się z tym czuję – całkiem nieźle mi się powodzi, mam czas na to, aby pójść do kina, teatru, na całonocny clubbing. Po prostu dbam o siebie i swoje potrzeby, korzystam z życia, spotykając się z fajnymi, przystojnymi mężczyznami na seks. Naliczyłam ich 52, choć przyznaję, że nie prowadzę specjalnej ewidencji i mogłam kogoś pominąć.
Nie wiem z czego to wynika, ale od momentu, gdy straciłam dziewictwo w wieku 17 lat, seks traktuję jako weekendową rozrywkę. Na co dzień jestem normalną dziewczyną, nie żadną wyuzdaną blondynką z dekoltem na wierzchu i w krótkiej mini. Wielu moich znajomych nawet nie wie, jak intensywne życie prowadzę. Mężczyzn spotykam na imprezach, czasami umawiam się ze znajomymi z dawnych lat, a randka kończy się zazwyczaj u mnie albo u niego w domu. Z niektórymi facetami łączą mnie dłuższe romanse, ale nigdy poważna znajomość z długodystansowymi deklaracjami. Gdy zauważam, że facet zaczyna się przywiązywać, po prostu znikam. Nie chcę mieć kłopotu w postaci natrętnego wielbiciela.
Uwielbiam seks, choć nie obnoszę się z tym specjalnie, ale ostatnio rozmawiałam o tym z moimi koleżankami… Jestem zdziwiona, jak staroświeckie poglądy mają! Większość z nich spała najwyżej z 3 mężczyznami, jest w stałych związkach i nie ma żadnych doświadczeń seksualnych! Ja uważam, że życie trzeba brać garściami, wyszaleć się w młodości, dać upust wszystkim swoim fantazjom. Na męża, wierność i dzieci przyjdzie jeszcze czas, szczególnie dzisiaj, gdy konwenanse straciły na ważności i kobiety w końcu są traktowane na równi z mężczyznami.
Być może moje poglądy są ponad miarę wyzwolone, ale sądzę, że gdy nie krzywdzę tym innych, mam do tego pełne prawo. Staram się być dobrą osobą, zawsze pomocną, oferującą wsparcie. Moi przyjaciele wiedzą, że na mnie zawsze można liczyć, nawet w najtrudniejszej sytuacji i chyba to jest najważniejsze?
Bolą mnie jednak niesprawiedliwe opinie o dziewczynach, które po prostu lubią szaleństwa i chcą trochę przeżyć w życiu. Nie czuję, że robię coś wbrew sobie, tym bardziej, że zawsze dbam o swoje bezpieczeństwo i nigdy nie dopuszczam do ryzykownych sytuacji.
Po co napisałam ten list? Trudno powiedzieć, może po prostu chciałam się komuś wygadać, może sprawdzić, czy są gdzieś dziewczyny podobne do mnie… Bo seks to chyba nic złego?
Pozdrawiam wszystkie Czytelniczki,
Agnieszka.
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl
Zobacz także:
Wasze listy: Moja najlepsza przyjaciółka z ogólniaka jest kobietą sukcesu, a ja szarą myszą!
Wasze listy: Mężczyzna mojego życia wyznał mi, że ma dziecko z inną!