Konrad ma 31 lat i jest cudownym, poukładanym facetem. Własna firma, inteligentny, czarujący, mój mężczyzna ideał. Z pozoru wszystko wygląda świetnie: ja właśnie kończę studia, wyszalałam się i zaczęłam myśleć o poważnym związku. W listopadzie zjawił się ON i przez niemal dwa miesiące myślałam, że śnię.
Niestety, w sylwestra wszystko pękło jak bańka mydlana. Siedzieliśmy wtuleni do siebie z kieliszkami szampana w dłoni, u niego w domu. Było nam ze sobą tak dobrze, tak bezpiecznie, tak pięknie… Wtedy Konrad spojrzał na mnie ze smutkiem i powiedział, że musi się przyznać do kłamstwa. W zasadzie do niedopowiedzenia, bo po prostu nie miał odwagi oznajmić mi tego wcześniej. Drżącym głosem tłumaczył, że wcześniej zawsze odstraszał tym wszystkie kobiety i bał się, że ze mną będzie podobnie. Prawda okazała się taka, że ma dziecko. 4-letnia córeczka Alicja absorbowała go co drugi weekend... Już teraz zrozumiałam, dlaczego w niektóre soboty nie mogliśmy się ze sobą widywać…
Najbardziej zabolało mnie jednak nie to, że ma dziecko, bo takie rzeczy się przecież zdarzają. To nie był ani owoc wielkiej miłości, ani małżeństwa. Wpadka jakich wiele, nieplanowana ciąża, która przewróciła jego świat do góry nogami. Mimo że naciskała na niego cała rodzina, on postanowił nie brać ślubu bez miłości, z mamą Alicji pozostaje w dobrych kontaktach, a córeczkę kocha ponad życie.
Mnie oszukał. Mówił, że ma wyjazdy służbowe i jeździł na spotkania z Alą do innego miasta. To trudne. Wiem, że to najważniejsza osoba w jego życiu, kocha ją ponad wszystko, ale z drugiej strony wiem, że przecież on też potrzebuje miłości od kobiety. Ja byłabym w stanie mu ją dać, ale się waham.
Czy brnąć dalej w związek, który rozpoczął się od kłamstwa? Czy mielibyśmy szanse kiedykolwiek stworzyć prawdziwą rodzinę? Może on już nie pokochałby tak bardzo dziecka, które ja bym mu dała?
Czy ja potrafiłabym zaakceptować i w jakiś sposób pokochać jego małą istotkę i na odwrót? W mojej głowie kłębią się miliony wątpliwości, choć z drugiej strony wiem, że to świetny, wartościowy, wrażliwy facet, na którym można zawsze polegać.
Czułość z jaką mówi o swojej córeczce mnie wzrusza i utwierdza w przekonaniu, że to świetny materiał na męża, ojca, towarzysza życia. Czy jednak opłaca się budować relację, która – mimo wszystko – jest trudniejsza od zwykłego zakochania nieobciążonego wydarzeniami z przeszłości, gdy ludzie wchodzą w związek z czystą kartą?
Proszę Was o pomoc Drogie Czytelniczki,
Pozdrawiam. Sylwia.
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl
Zobacz także:
DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE: Czy przyznać się chłopakowi do ciąży, którą kiedyś usunęłam?
Martynie oświadczył się chłopak. Kocha go, więc chce być z nim szczera w stu procentach. Czy jednak zawsze opłaca się mówić prawdę?
WASZE LISTY: Chore dziecko odebrało mi wszystkie marzenia!
5 lat temu K. została mamą niepełnosprawnego dziecka. Dzisiaj całe jej życie podporządkowane jest opiece nad chorym synem.