Przyjaciele mojego partnera za mną nie przepadają. Szczerze mówiąc, ja też nie pałam do nich większą sympatią. Markowi zależy jednak, abyśmy się dogadali.
Zobacz także: „Nie lubię pracować z kobietami”. Czy kobieca solidarność to tylko mit?
Nie akceptuję ludzi apodyktycznych, którzy nie szanują poglądów innych. Tacy właśnie są przyjaciele mojego partnera. On sam jest zupełnie inny, nie pasuje do tego towarzystwa snobów. Nie potrafię zrozumieć, jak może chcieć spędzać z nimi czas z własnej woli. Marek mówi, że ma do nich spory sentyment, bo znają się od podstawówki. Mimo wszystko to do mnie nie przemawia.
Zobacz także: „Chciałam być wolna, skończyłam z depresją”. Co warto wiedzieć o otwartym związku?
Wyśmiewają się ciągle, że jestem weganką, nie zgadzamy się też w kwestiach politycznych. Staram się unikać takich tematów, ale oni zawsze do nich wracają. Mam wrażenie, że celowo prowokują kłótnie. Nie lubię się z nimi spotykać, ale Marek zawsze nalega. Potem zazwyczaj odchorowuję takie irytujące dyskusje.
Podjęłam decyzję, że więcej się z nimi nie zobaczę, ale Marek ma o to do mnie pretensje. Stwierdził, że jestem przewrażliwiona i muszę dać im szansę, jeśli mi na nim zależy. Im bardziej on nalega, tym mocniej mam ochotę się buntować.
Agata
Zobacz także: Skazana na lekceważenie. Czym jest syndrom Kasandry?