Mój chłopak nalega, żebyśmy święta i sylwestra spędzili we Włoszech. Jego pomysł jest kuszący, ale nie do końca mi się podoba. Dla mnie święta zawsze były czasem rodzinnym, spędzanym z bliskimi przy wspólnym stole. To tradycja, którą bardzo cenię i po prostu lubię. Wyjazd do Włoch oznaczałby, że zostawiam rodzinę samą w tym szczególnym czasie.
Mój chłopak ma inne podejście do świąt. Dla niego to okazja, by się zrelaksować i uciec od codziennego stresu. Jego rodzina mieszka daleko, więc nie przywiązuje takiej wagi do wspólnych spotkań przy stole. Rozumiem jego perspektywę, ale jednocześnie zastanawiam się, czy nie powinien wziąć pod uwagę moich uczuć i tradycji, w których zostałam wychowana.
Zobacz także: LIST: „Partner nie spędzi ze mną sylwestra. Wybrał męski wypad w góry”
Z Pawłem jestem od kilku tygodni, więc to byłby nasz pierwszy wspólny wyjazd. On jest gotowy zapłacić za bilety każdą kwotę, bylebym tylko powiedziała tak i wyjechała z nim. Moja rodzina z kolei liczy, że w Wigilię go przyprowadzę na kolację i zapoznam ich sobie. Każdy ma wobec mnie inne oczekiwania i nie jest to dla mnie komfortowe.
Z sylwestrem sprawa jest prostsza. Wyjazd na ten czas wydaje się świetnym pomysłem, ale Paweł uważa, że wyjechanie na dwa dni mija się z celem i powinniśmy spędzić we Włoszech również święta.
Czuję się rozdarta między potrzebą utrzymania tradycji a chęcią spędzenia świąt i Nowego Roku w nietypowy, ale na pewno niezapomniany sposób. Paweł codziennie pyta, czy ma kupować bilety. Co byście zrobiły w mojej sytuacji?
Patrycja