Mój partner oznajmił mi właśnie, że w tym roku nie spędzimy razem sylwestra. Zamiast tego postanowił wyjechać z kolegami na męski wypad w góry.
Nie muszę raczej dodawać, że poczułam się dotknięta i rozczarowana. Sylwester zawsze był dla mnie szczególnym czasem, okazją do wspólnych planów, podsumowania roku i cieszenia się wzajemnym towarzystwem. Tymczasem, zamiast wspólnej kolacji, mój partner wybrał zabawę z kolegami. Nie chodzi mi o to, że chcę kontrolować jego czas czy decyzje, ale trudno jest mi zaakceptować, że w tak ważny wieczór priorytetem nie jestem ja, tylko oni.
Zobacz także: List: „Od 7 lat z nikim nie współżyłam”
Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale jego odpowiedź była dość zdawkowa. Powiedział, że potrzebuje chwili oddechu od codzienności, że to tylko jedna noc i żebym nie brała tego do siebie. Nie kupuję tego. Uważam, że taka decyzja może wskazywać na jakieś głębsze problemy w naszej relacji. Zaczynamy się od siebie oddalać.
Wiem, że on ma prawo do swojego życia i przestrzeni, a jednak to dla mnie trudne. Czuję się samotna i pominięta. Najgorzej, że nie mam żadnych planów sylwestrowych i pewnie przesiedzę ten wieczór zupełnie sama. Wstydzę się powiedzieć znajomym, że wystawił mnie do wiatru mój własny facet.
Myślę, czy powinnam z nim ponownie porozmawiać o tym, że mnie zranił, czy raczej odpuścić i zaakceptować sytuację?
Alicja