Jestem na siebie zła, bo zakochałam się w facecie, który jest poza moim zasięgiem. Nie mam z kim o tym porozmawiać. To mąż mojej najlepszej koleżanki z pracy. Znamy się niecały rok, ale uwielbiam Martynę i nigdy nie zrobiłabym nic, co mogłoby ją w jakikolwiek sposób zranić. Tak po ludzku, po kobiecemu zazdroszczę jej fajnego męża.
Poznałam go przy okazji „śledzika” w naszej firmie. Można było zabrać osobę towarzyszącą, więc wiele osób przyszło z małżonkami lub partnerami. Martyna przyszła z mężem, a ja od razu poczułam do niego jakąś chemię. Wcześniej w ogóle nie wiedziałam, jak on wygląda, bo żadne z nich nie ma profilu w social mediach. Jest w moim typie pod każdym względem. I z wyglądu, i z charakteru. Sporo rozmawialiśmy we trójkę na tym firmowym przyjęciu, a potem odwieźli mnie razem do domu. Tworzą idealną parę.
Zobacz także: LIST: „Ginekolog zapytał mnie, czy chcę mieć dzieci”
On traktuje Martynę tak, jak ja bym chciała być traktowana przez swojego faceta w przyszłości. Jest w niej zakochany i nie wstydzi się tego okazywać. Jest szarmancki wobec niej, ładnie się o niej wypowiada. Ja po prostu marzę o kimś takim, a każdy z moich eks był jednym wielkim nieporozumieniem.
Codziennie myślę o mężu Martyny, fantazjuję o nim. Zaczęłam nawet bywać u nich w domu, żeby choć przez chwilę z nim poprzebywać. Mam świadomość tego, że jestem żałosna. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że absolutnie z nim nie flirtuję. Z boku nikt nie domyśliłby się, co do niego czuję. Zakochałam się w nie swoim mężu. Wiem, jak to brzmi i sama na siebie się wkurzam za emocje, nad którymi nie mam kontroli.
Ostatnio ponownie zainstalowałam aplikację randkową, żeby poznać kogoś ciekawego i zapomnieć o nim. Na jego tle każdy wypada jednak blado…
Magda*
*Imiona wszystkich osób zostały zmienione na prośbę autorki listu.