Jestem i zawsze byłam typem introwertyczki. Od wielu lat kumpluję się z paczką ze studiów. Miałam też dwie bliskie przyjaciółki jeszcze z czasów dzieciństwa. Bardzo mi to odpowiadało. Wolałam stawiać na jakość, a nie ilość przyjaciół. Od zawsze bardzo dbałam o przyjaźnie. Chyba na darmo, bo ostatnio czuję, że coraz więcej bliskich osób zostawia mnie na lodzie.
Zobacz także: Nie umiem sprostać wymaganiom teściów
Mam wrażenie, że już na dobre straciłam więź z Agą i Kingą. Wykluczyły mnie ze swojego grona, mimo że wcale się nie pokłóciłyśmy. Po prostu stopniowo zaczęły ucinać nasze kontakty. Wiele razy próbowałam z nimi o tym rozmawiać, ale na próżno. Przestały odpisywać na moje wiadomości. Nie oddzwaniają. Jest mi bardzo przykro, bo były dla mnie jak siostry. Uważam, że po tylu latach przyjaźni należy mi się choćby słowo wyjaśnienia. Ich zachowanie to brak szacunku.
Mąż uświadomił mi, że to chyba przez to, że nie dołączyłam do ich „klubu mamusiek”. Faktycznie nasza codzienność bardzo się różni. Postawiłam na karierę, nie czuję potrzeby posiadania potomstwa i dobrze i z tym. One z kolei mają duże rodziny. Obie przestały pracować już dwa lata po studiach. Są matkami na pełen etat. Zaznaczę, że nigdy negatywnie nie komentowałam ich wyborów. Przeciwnie, dopingowałam im i zawsze je wspierałam. Mogły na mnie liczyć. Z pokorą wysłuchiwałam ich ciągłych narzekań o nieprzespanych nocach. Starałam się być dobrą przyszywaną ciocią dla ich dzieci. Pamiętałam o urodzinach, dawałam im prezenty. Nie spodziewałam się, że zostanę tak niesprawiedliwie potraktowana.
Maja
Zobacz także: Moja internetowa znajomość w ogóle nie posuwa się do przodu