Jestem perfekcjonistką i bardzo mi z tym źle. Dopiero od niedawna coś takiego przechodzi mi przez gardło. Pierwszy raz w życiu jestem ze sobą szczera.
Zobacz także: Chyba za dużo daję z siebie w związkach. Nikt nie docenia moich starań i poświęceń
Przez długie lata chciałam uchodzić za chodzący ideał. Nie pozwalałam sobie nawet na najmniejszą słabość. Udawałam silną, odważną i nie do złamania, choć z wieloma rzeczami psychicznie nie mogłam sobie poradzić. Chorobliwie dążyłam do doskonałości w każdym życiowym polu. Problem w tym, że swoim zdaniem nigdy się do niej nie zbliżałam. Wciąż byłam z siebie niezadowolona.
Nadal oceniam się bardzo surowo. Bywam dla siebie wręcz okrutna. Pracuje niemalże za trzy, osiągam duże sukcesy, robię karierę, ale i tak wymyślam sobie stale od leniwych idiotek. Niezależnie od tego, że dobrze mi się wiedzie i jestem doceniana, czuję się zerem, kimś beznadziejnym. Wpadam więc w błędne koło. Daję z siebie jeszcze więcej. Zamęczam się. Spalam się, wiedząc doskonale, że nie przyniesie mi to nic dobrego. Marzę, aby w końcu się zaakceptować. Zwolnić i pożyć jak normalny człowiek. Przez moje problemy zostałam sama jak palec. Znajomi się ode mnie odsunęli. Narzeczony zostawił mnie na lodzie, mówiąc że ma już dość życia z robotem. Jak zmienić swoje życie? Czy to w ogóle możliwe?
Agnieszka
Zobacz także: Przed ślubem ustaliliśmy, że nie będziemy mieć dzieci. Nagle on zmienił zdanie