Maciek jest bardzo dobrym mężem. Dużo pomaga mi w domu. Mamy podobne poglądy oraz temperamenty. Nawet wspólne hobby się znajdzie – fotografia. W łóżku jest nam świetnie. Kocham go. Naprawdę nie wiem, co jest nie tak, że nie mogę zapomnieć o Grześku. Nasze uczucie wypaliło się. Teraz jednak zastanawiam się, co by było gdybyśmy pielęgnowali je bardziej? Może byśmy się nie rozstali?
Na myślach o byłym łapię się coraz częściej. Co robi? Jak mu się wiedzie? Czy nie zaczął się z kimś spotykać? Jakie ma plany na przyszłość? Nie mam odwagi do niego napisać ponownie i poprosić o spotkanie. Boję się, że mógłby odmówić i boję się, bo nie wiem, co by było, gdyby się zgodził…
Poza tym nie chcę krzywdzić Maćka, on na to nie zasługuje. Niestety, kiedy z nim jestem, myśli o Grześku także mnie dopadają. Stale ich we wszystkim porównuję. Maciek jest trochę lepszy w łóżku, ale Grzesiek miał w sobie tę iskrę. Grzesiek był bardziej opiekuńczy, ale Maciek więcej pomaga mi w domu. Maciek jest bardziej zaradny finansowo, ale Grzesiek miał w życiu ambitniejsze cele. I tak w kółko. Nie wiem, co jest ze mną nie tak. Nie nudzę się w życiu. Mam ciekawą pracę, a w domu też nie próżnuję.
Zobacz także: LIST: „Rodzice mają na mnie fatalny wpływ”
Na początku w ferworze miesiąca poślubnego, przeprowadzki i urządzania się w nowym mieście do głowy nie przychodziły mi myśli, które obecnie towarzyszą mi każdego dnia. Dotyczą mojego byłego faceta – Grześka, z którym byłam przez dwa lata. Nie rozstaliśmy się z powodu zdrady czy kłótni. Przyczyną była rutyna, wygaśnięcie uczucia. Nigdy nie przyszło mi też do głowy, że Grzesiek to ten jedyny. Chociaż w przypadku Maćka również nie. Trudno mi dokładnie określić moment, w którym zaczęłam się wahać, czy poślubienie Maćka było właściwym krokiem.
Na początku zaczęłam zastanawiać się, czy Grzesiek znalazł sobie kogoś nowego. To była tak silna ciekawość, że zaprosiłam go do znajomych na Facebooku. Wcześniej nie miał konta, bo gardził portalami społecznościowymi. Nie wiem, co mnie tknęło, że to sprawdziłam… Wszystkie informacje, które mnie interesowały, były ukryte dla nieznajomych, więc zrobiłam ten krok – wysłałam mu zaproszenie. Przyjął je, a nawet napisał do mnie na czacie, co słychać i pogratulował wyjścia za mąż. Zrobił to raz i nie odezwał się ponownie. Po jakimś czasie zaczęłam się łapać na myśli, że chciałabym, aby zrobił to jeszcze raz, tym bardziej, że nikogo nie miał. Status jego związku był wyraźnie określony przez słowo `wolny`. Niestety, nie doczekałam się, dlatego tym razem ja napisałam do niego. Okazało się, że wstąpił do policji i dalej mieszka w Warszawie. Jak na razie nie ma czasu dla kobiet i skupia się na karierze. To mnie uspokoiło na jakiś czas, ale niedługo potem zaczęłam się bać, że kogoś sobie znajdzie i analizowałam każdy jego wpis na Facebooku. Robię to do tej pory...
Dowiedziałam się nawet, gdzie pracuje Grzesiek i poszłam pod komendę z czystej ciekawości. Teraz chodzę tam praktycznie codziennie w drodze z pracy, w nadziei, że go zobaczę. Wiem, że to dziwne, ale nie potrafię przestać.
Zobacz także: LIST: „Mam 28 lat i jestem po rozwodzie”
Za każdym razem towarzyszy mi też strach, że oznaczy się z jakąś dziewczyną. Grzesiek jest naprawdę aktywny w Sieci, chociaż gdy byliśmy ze sobą, deklarował, że nigdy nie założy sobie Facebooka. Dlatego tak wertuję jego profil.
Nie jestem także w stanie przestać zachodzić pod jego komendę. Ostatnio widziałam jak wychodził z budynku, ale mnie nie zobaczył. Serce waliło mi mocno, ale nie ze strachu. Podświadomie miałam nadzieję na `przypadkowe` spotkanie. Kiedy wróciłam do domu, czekał już na mnie Maciek, który ugotował dla mnie obiad. Zdaję sobie sprawę, że jestem okropna, ale nie potrafię przestać.
Dominika