Długo nie marzyłam o powiększeniu rodziny. Przez wiele lat byłam przekonana o tym, że nie chcę mieć dzieci. Mój mąż miał podobne zdanie. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Nasz związek kwitł i nie mieliśmy najmniejszej ochoty zmieniać niczego w swoim życiu. Nagle jednak poczuliśmy taką potrzebę. Wszystko zadziało się bardzo szybko. Zaszłam w ciążę, choć lekarze mówili mi, że powinnam uzbroić się w cierpliwość. Poza gratulacjami ciągle słyszę też kąśliwe uwagi. Wielu osobom nie podoba się, że urodzę swoje pierwsze dziecko w wieku trzydziestu ośmiu lat.
Zobacz także: Mój chłopak ciągle zmienia prace. Nie mam już siły go wspierać
Na wielu koleżankach bardzo się zawiodłam. Myślałam, że są mi życzliwe i że znajdę w nich wsparcie, ale bardzo się myliłam. Zamiast ciepłych słów usłyszałam od nich mnóstwo przykrości. Teraz „zobaczę, co to jest prawdziwe życie”. Są ludzie, którzy mówią mi wprost, że to poroniony pomysł, bo moje prawie czterdziestoletnie ciało nie da sobie rady z uganianiem się za maluchem i mogłam o tym pomyśleć dziesięć lat temu. To podobno zachcianka, której zacznę zaraz żałować. Kiwają głowami, powtarzając „ I po co ci to wszystko?”.
Jestem szczęśliwa, że zostanę mamą. Nie sądzę, że to za późno. Wcześniej byłam skoncentrowana na karierze, rozwijaniu się, podróżowaniu. Teraz w końcu czuję się spełniona. Nie mam najmniejszego problemu z odstawieniem życia zawodowego na bok. Kiedyś byłoby to dla mnie wielkim kłopotem. Nie traktuję już tego jako wyrzeczenia. To chore, że w naszym kraju stygmatyzuje się późne macierzyństwo...
K.
Zobacz także: Partner złości się na mnie, gdy płaczę