Trzy lata temu poznałam na domówce niesamowitego faceta. Wcześniej celebrowałam osiemnaste urodziny. Zdałam maturę ze świetnymi wynikami, a po wakacjach miałam zacząć studia na medycynie. Adam był starszy o trzy lata. Połączyły nas zainteresowania i życiowe cele. On też nie wyobrażał sobie innej drogi niż zostanie lekarzem. Zamierzał zostać chirurgiem, ja wiedziałam, że wybiorę dermatologię. Rozumieliśmy się bez słów. Od chwili poznania nie mogliśmy się od siebie oderwać. Wkrótce staliśmy się nierozłączni. Tak jest do dziś. Nasza miłość kwitnie i niedawno się zaręczyliśmy. Niestety rodzina i przyjaciele zachowują się, jakby wcale nie cieszyli się naszym szczęściem.
Zobacz także: Najlepsze prezenty na pierwszą komunię. Oto porada księdza
Kiedy podekscytowana opowiadałam rodzicom i starszej siostrze o zaręczynach, byłam pewna, że tak jak ja oszaleją z radości. Niestety po przekazaniu im radosnych wieści, zamilkli. Nie byli zachwyceni. Nawet mi nie pogratulowali... Zaczęli się za to dopytywać, czy aby na pewno jestem gotowa na tak poważne deklaracje. Mówili, że jestem przecież bardzo młoda i naprawdę mam mnóstwo czasu na takie rzeczy. Gdy zostałam sama z siostrą, nawrzeszczała na mnie. Jej zdaniem to za wcześnie na zaręczanie się i ślub. Podobno jeszcze dziesięć razy się rozmyślę i pewnie niedługo zadurzę się w kimś innym. Moje przyjaciółki zareagowały podobnie. Zraniło mnie ich zachowanie.
Jestem pewna moich uczuć, Adam też. Nie rozumiem, dlaczego mamy czekać z narzeczeństwem i ślubem kolejnych kilka lat. Myślimy o sobie bardzo poważnie. Wiem, że idealnie do siebie pasujemy. Oboje nie mamy w naturze skakania z kwiatka na kwiatek. Chcemy wspólnie żyć i dorabiać się. Zamiast wynajmować mieszkanie, zamierzamy potem wziąć na kredyt swoje własne. Czy to naprawdę takie dziwne?
Maja
Zobacz także: Pozycje, w których zasypiasz z partnerem, wiele mówią o Waszym związku. Sprawdź, czy masz udaną relację