Od czterech lat jestem singielką. Przyjaciele i rodzina ciągle próbują mnie z kimś zeswatać. Wiem, że mają dobre intencje, ale męczy mnie to bardzo. Chociaż mam duże powodzenie, raczej nie chodzę na randki. Byłam na kilku i okazały się fiaskiem. Problem tkwi jednak nie w poznawanych przeze mnie mężczyznach, ale we mnie. Mimo że od rozstania z moim ukochanym minęło już tyle czasu, nadal nie potrafię otworzyć się na nową znajomość.
Zobacz także: Czy niewierząca może zostać matką chrzestną?
Relacja z Piotrem zaważyła na całym moim życiu. Wszystkich do niego porównuję. Jeszcze nikt nigdy nie imponował mi tak wiedzą, talentem, poczuciem humoru... Był ode mnie starszy o dwadzieścia trzy lata, ale wciąż bardzo młodzieńczy, ciekawy świata i pełen pasji. Czułam się z nim niesamowicie. Inspirował mnie. Byliśmy razem przez cztery lata. Mieliśmy się pobrać, ale w końcu nie wyszło. Zostawił mnie, bo uznał, że nie chce marnować mi życia. Powiedział, że różnica wieku między nami może i nie ma teraz znaczenia, ale za jakiś czas już tak nie będzie.
Myślałam, że znacznie szybciej uporam się z tym rozstaniem, ale wciąż mi się nie udaje. Zamiast skoncentrować się na budowaniu swojej przyszłości, spędzam czas na przeglądaniu naszych wspólnych zdjęć. Żyję wspomnieniami, ciągle o nim myślę. Wiem, że to nie jest normalne zachowanie, boję się, że mam obsesję na jego punkcie... Zrobiłabym absolutnie wszystko, żeby go odzyskać.
Celina
Zobacz także: Szefowi nie podobają się moje sztuczne rzęsy i makijaż. Czy ma prawo ingerować w wygląd?