Niedawno zamieszkałam z Markiem. Myślałam, że właśnie zaczyna się nowy etap w naszym związku, ale niestety sielanka trwała zaledwie trzy tygodnie. Odkryłam, że nadal ma kontakt ze swoją byłą dziewczyną. Nie tylko do siebie piszą i dzwonią, ale także regularnie się spotykają.
Zobacz także: LIST: „Mam roczne dziecko i chcę wrócić do pracy. Teściowa twierdzi, że jestem wyrodną matką”
Jestem z Markiem półtora roku. Po miesiącu od poznania byliśmy prawie nierozłączni, spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. Myślę, że bardzo do siebie pasujemy. Mamy podobne zainteresowania i temperamenty. Byłam też przekonana, że nie mamy przed sobą tajemnic, ale niestety bardzo się myliłam.
Zanim Marek się ze mną związał, był zaręczony. Jego narzeczona rozmyśliła się jednak kilka miesięcy przed ślubem. Ciężko przeżył to rozstanie. Opowiadał mi, że długo nie mógł jej wybaczyć i do tej pory uważa ją za bezduszną manipulatorkę. Pokazywał mi jej zdjęcia.
Oniemiałam, kiedy pewnego razu zobaczyłam ich razem na ulicy. Spacerowali, głośno się śmiali, potem weszli do kawiarni. Zdecydowanie nie wyglądało to jak przypadkowe spotkanie. Tego dnia miałam dłużej zostać w pracy. Klient jednak przełożył spotkanie i wcześniej wróciłam do domu.
Kiedy Marek wrócił do domu, powiedziałam mu w twarz, jak bardzo się na nim zawiodłam. Tłumaczył, że nie łączy ich nic oprócz przyjaźni. Jego ex odezwała się do niego pół roku temu i poprosiła go o spotkanie. Długo jej odmawiał, ale wciąż go o to błagała. Chciała wytłumaczyć, dlaczego zostawiła go kiedyś na lodzie. W końcu się zgodził. Zażegnali dawny konflikt i zaczęli się kumplować. Przekonywał mnie, że bał się mi o tym powiedzieć i że kocha mnie nad życie.
Nie wierzę w jego historyjkę. Czy zatajałby to wszystkiego przede mną, gdyby nie miał nic na sumieniu?
Hanna
Zobacz także: LIST: Przez lata byłam ateistką, ale teraz moje poglądy się zmieniły. Psuje się przez to mój związek...