Parę lat temu zakończył się mój wieloletni związek. Byłam związana z K. aż przez dziewięć lat, od drugiej klasy liceum. Myślałam, że to miłość na całe życie, ale niestety nasza relacja nie przetrwała próby czasu. Coraz więcej nas dzieliło. Mieliśmy zupełnie inne plany na życie. Po zerwaniu przez rok byłam singielką. Chciałam pobyć sama, uporządkować sobie w głowie różne rzeczy. Potem jednak otworzyłam się na nowe doświadczenia. Chciałam poznać kogoś ciekawego, zakochać się, znów zacząć budować związek. Nie udało mi się to, mimo że próbuję już od czterech lat...
Zobacz także: Mój chłopak nagminnie spóźnia się na randki. Mam tego serdecznie dość...
Moje konta na profilach randkowych lada moment zostaną skasowane. Po czterech latach randkowania z facetami poznanymi w Internecie, straciłam już nadzieję na miłość. Zaczęłam przyzwyczajać się do myśli, że już zawsze będę sama...
Chodząc na niezliczone randki, nie udało mi się poznać nikogo wartościowego. Wszyscy mężczyźni, jacy pojawili się na mojej drodze, zamiast marnować czas na wyszukiwaniu nowych randkowych zdobyczy, powinni iść do psychologa. Każdy z nich miał poważny emocjonalny problem... Po kilku spotkaniach okazywało się, że próbuje omamić mnie a to hazardzista, który przegrał niedawno swoje trzypokojowe mieszkanie, a to narkoman, alkoholik, czy w końcu toksyczny narcyz szukający nie życiowej partnerki, ale służącej, która oprócz gotowania i sprzątania będzie prawiła mu po sto komplementów dziennie. Był też ksiądz, który spotykając się ze mną, chciał się przekonać, czy aby faktycznie pisana jest mu duchowa droga.
Straciłam już cierpliwość... Czy kiedyś czułyście się podobnie?
Natalia
Zobacz także: Mój 30-letni partner wozi pranie do swojej mamy